Zła pogoda we Lwowie; Sikorski lądował w Rzeszowie

Jak-40 lądował w Rzeszowie z powodu złych warunków atmosferycznych oraz remontu lotniska we Lwowie. - Informacje o warunkach pogodowych i stanie lotniska mieliśmy jeszcze przed startem samolotu, lot został więc zaplanowany z uwzględnieniem tych danych - poinformował Wirtualną Polskę ppłk Robert Kupracz, rzecznik Dowództwa Sił Powietrznych.

We Lwowie - jak podaje w komunikacie MSZ - minister ma wraz ze swoim ukraińskim odpowiednikiem ministrem Kostiantynem Hryszczenką dokonać uroczystego otwarcia nowej siedziby Konsulatu Generalnego RP. Ma też rozmawiać z ukraińskim ministrem o relacjach Ukrainy z Unią Europejską i sytuacji mniejszości polskiej na Ukrainie.

11 maja wojskowa CASA z Radosławem Sikorskim na pokładzie miała kłopoty z lądowaniem na lotnisku w Libii. Udało się dopiero za drugim podejściem. Wówczas przy pierwszym podejściu samolot, mimo że był już bardzo blisko ziemi, nie wylądował. Decyzję o odejściu - bez konsultacji z ministrem - podjęło BOR, które otrzymało sygnał o zagrożeniu na lotnisku. Później, gdy samolot był już w drodze powrotnej do Włoch nad Morzem Śródziemnym, okazało się, że zagrożenie jest nie na lotnisku, lecz w mieście.

W związku z tym, że na pokładzie był też spory transport pomocy medycznej, podjęto decyzję, że CASA poleci, zostawi ładunek i wróci do Palermo. Na miejscu w Bengazi przedstawiciele lokalnych władz zapewnili jednak, że miasto jest bezpieczne.

W drodze powrotnej z Libii minister poinformował dziennikarzy, że zagrożeniem, które spowodowało całe zamieszanie okazała się grupa plemienna, którą miejscowe władze najpierw rozpoznały jako wrogą - ponieważ była kojarzona z reżimem Kadafiego. Później okazało się jednak, że przybyła do Bengazi aby przejść na stronę powstańców.