Trwa ładowanie...
d3i94ph
03-01-2006 19:10

Ziobro: trwają prace nad odtajnieniem akt ws. inwigilacji prawicy

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro powiedział, że trwają prace nad odtajnieniem akt w sprawie inwigilacji prawicy. Jest to kwestia procedur, aby zachować najwyższą staranność w ujawnieniu wszystkich tych materiałów - powiedział Zbigniew Ziobro.

d3i94ph
d3i94ph

Jak poinformował minister, prace nad odtajnieniem akt trwają i trudno określić, w jakim terminie akta zostaną ujawnione. Powodem jest fakt, że jest to "niezwykle obszerny materiał dowodowy". Ponadto - podkreślił minister - konieczne będą również spotkania z szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, "ponieważ część materiałów jest objętych klauzulą tajności, nadaną właśnie przez te służby".

Ale ten proces posuwa się do przodu i zapewniam państwa, że w stosownym czasie na pewno dojdzie do odtajnienia tych materiałów. Taka decyzja zapadła, tylko to jest kwestia procedur, tak aby zachować najwyższą staranność w ujawnieniu wszystkich tych materiałów - powiedział minister Ziobro.

Pod koniec listopada ubiegłego roku minister spraw wewnętrznych i prokurator krajowy zadeklarowali, że nie widzą przeszkód, by odtajnić akta jednej z najgłośniejszych afer III RP - nielegalnej inwigilacji w pierwszej połowie lat 90. przez UOP opozycji prawicowej wobec prezydenta Lecha Wałęsy i premier Hanny Suchockiej - w tym m.in. Jarosława i Lecha Kaczyńskich. Deklarację, by akta stały się jawne i były ogólnodostępne dla wszystkich, złożył wtedy również minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Przekroczenie w latach 1991-1997 uprawnień, m.in. przez stosowanie "technik operacyjnych" i "źródeł osobowych" wobec legalnych ugrupowań prawicowych, warszawska prokuratura zarzuciła płk. Janowi L., za co grozi do 3 lat więzienia. L. - szef zespołu inspekcyjno-operacyjnego gabinetu szefa d. UOP - to jedyny oskarżony w sprawie. Wątek ewentualnej odpowiedzialności jego przełożonych umorzono w 2002 r.

d3i94ph

Materiały sprawy znaleziono w lipcu 1997 r. w szafie płk. Jana L., szefa tajnego zespołu przy gabinecie szefa UOP. Sprawę ujawnił w sierpniu 1997 r., na krótko przed wyborami parlamentarnymi, Zbigniew Siemiątkowski z SLD, koordynator służb specjalnych w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza.

Zespół miał w 1993 r. opracować plany działań operacyjnych UOP, których elementem miała być inwigilacja przywódców antywałęsowskiej prawicy. Celem działań miało być skłócenie i skompromitowanie czołowych działaczy Porozumienia Centrum, Ruchu III Rzeczypospolitej oraz Ruchu dla Rzeczypospolitej. Zamierzano ich kompromitować m.in. przy wykorzystaniu tajnych agentów UOP w środowiskach prawicowych. Szefem UOP był wtedy Gromosław Czempiński, a nadzorował go ówczesny szef MSW Andrzej Milczanowski. Obaj zaprzeczali, by doszło do inwigilacji.

Tajne śledztwo w sprawie inwigilacji wszczęto w październiku 1997 r. na podstawie doniesienia ówczesnego szefa UOP Andrzeja Kapkowskiego. Początkowo prokuratura badała, czy w 1993 r. - gdy premierem była Suchocka - UOP prowadził bezprawne działania przeciw prawicowej opozycji. Potem śledztwo rozszerzono na działania UOP przeciw partiom politycznym (w tym PPS) w latach 1993-96, gdy rządziła koalicja SLD-PSL.

W listopadzie 1999 r. ówczesna minister sprawiedliwości Hanna Suchocka zapowiedziała kroki w celu odtajnienia całości akt umorzonego (wówczas - prawomocnie) śledztwa. Zgodnie z jej zapowiedzią, prokuratura miała odtajnić swoje akta, a UOP - swoje. Całość miałaby trafić do marszałka Sejmu. Ostatecznie okazało się, że z ujawnieniem akt trzeba czekać na prawomocne zakończenie całej sprawy inwigilacji.

W 2003 r. prokuratura wysłała do sądu akt oskarżenia wobec Jana L.

d3i94ph
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3i94ph
Więcej tematów