PolskaZiobro: sprawa nagrań będzie badana w oddzielnym śledztwie

Ziobro: sprawa nagrań będzie badana w oddzielnym śledztwie

Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiedział, że jeśli okaże się, że nagranie przekazane prokuraturze przez ochronę Aleksandra Gudzowatego odpowiada stenogramom przytaczanym przez "Dziennik", "sprawa zostanie potraktowana bardzo poważnie" i prokuratura w tym
zakresie poprowadzi oddzielne śledztwo.

Ziobro: sprawa nagrań będzie badana w oddzielnym śledztwie
Źródło zdjęć: © wp.pl | Konrad Żelazowski

22.03.2007 | aktual.: 22.03.2007 17:15

Ziobro podkreślił, że zarzuty, jakie pojawiły się w mediach, "są najcięższej wagi i dotyczą osób, które pełniły najważniejsze urzędy w państwie". Jednocześnie Ziobro zaznaczył, że gdyby w nagraniu, które odczyta ABW, nie było słów, jakie w swoich relacjach przytaczają media - prokuratura i tak sprawdzi wiarygodność tych relacji.

Komunikat wydany został przed konferencją Józefa Oleksego, podczas której b. lider SLD przeprosił polityków lewicy za język i słowa, których użył podczas swojej rozmowy z biznesmenem oraz zaznaczył, że w "ferworze rozmowy przytoczył różne opinie o różnych ludziach być może mało odpowiedzialnie". Nie potwierdzam żadnych faktów, które mogłyby być przedmiotem jakiegokolwiek zarzutu czy podejrzenia - podkreślił.

"Nośnik informatyczny" z nagraniem rozmowy Aleksandra Gudzowatego z Józefem Oleksym wpłynął do prokuratury 8 marca, ale nagranie jest nieczytelne; zostało przesłane ABW, by sporządzono z niego stenogram i potwierdzono autentyczność - informował wcześniej prok. Jacek Mularzuk z Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie.

Ziobro zwraca uwagę, że zarzuty stawiane przez Oleksego w rozmowie z Gudzowatym - "zakładając ich autentyczność - są szczególnie ciężkiej wagi". Podniósł je bowiem polityk, przez wiele lat funkcjonujący wewnątrz lewicowego obozu rządzącego, powszechnie znany i poważny, który do dziś cieszy się szacunkiem i dużym autorytetem. Co więcej, przytaczane wypowiedzi padły w trakcie prywatnej rozmowy, która to z reguły skłania do większej szczerości, niż debata publiczna - dodał Ziobro.

Za najcięższe zarzuty, jakie można postawić politykowi, Ziobro uznał "wykorzystywanie, poprzez korupcję, pełnionej funkcji dla zaspokajania osobistego interesu majątkowego. Chciałbym wierzyć, że te zarzuty okażą się nieprawdziwe" - zaznaczył minister sprawiedliwości.

Sprawa zostanie przez prokuraturę dogłębnie i drobiazgowo przeanalizowana, co niewątpliwie leży, w pierwszej kolejności, w interesie państwa polskiego. Leży jednak również w interesie osób, które zostały przedstawione w negatywnym świetle, a które twierdzą, że informacje te nie odpowiadają prawdzie - oświadczył Ziobro.

We wcześniejszym komunikacie Prokuratury Apelacyjnej prok. Mularzuk ujawnił, że to prokuratura zażądała od Zespołu Bezpieczeństwa Przedsiębiorstwa Handlu Zagranicznego Bartimpex (którego szefem jest Gudzowaty) wydania jej nośnika z nagraniem, na którym została utrwalona treść rozmowy.

Na stronach internetowych tygodnika "Wprost" oraz w czwartkowym "Dzienniku" opublikowano wypowiedzi b. premiera Józefa Oleksego, nagrane w biurze biznesmena Aleksandra Gudzowatego. Polityk lewicy miał m.in. powiedzieć, że Kwaśniewski nie jest w stanie wytłumaczyć się z kupna 400-metrowego apartamentu w Wilanowie, z domu i posiadłości w Kazimierzu nad Wisłą oraz w Jazgarzewie koło Piaseczna.

"Gdyby po sporządzeniu opinii (przez ABW) stwierdzono, że utrwalone na zabezpieczonym nośniku dane są tożsame z ujawnionymi w artykułach pt. 'Oleksy sypie kolegów z lewicy' oraz 'Oleksy pogrąża lewicę' (...), zostanie przeprowadzone odrębne postępowanie w sprawie ujawnienia tajemnicy ze śledztwa" - oświadczyła Prokuratura Apelacyjna w czwartkowym komunikacie.

Rozmowa Oleksego z Gudzowatym miała się odbyć 14 września 2006 r. Oleksy mówił też o innych partyjnych kolegach, np. że w sierpniu 2006 roku syn Leszka Millera, Leszek junior, poszukiwał domu "do miliona dolarów". O szefie SLD Wojciechu Olejniczaku Oleksy mówi, że "jest narcyzem". "Nic nie umie, w żadnym języku słowa nie umie. To jest lider młodej, europejskiej lewicy?! Do cholery" - cytuje "Dziennik". O szefie klubu SLD, Jerzym Szmajdzińskim Oleksy mówi: "Nie rozmawiam z nim w ogóle. Uważam go za buca nadętego", o Marku Borowskim, że fałszował wydatki na kampanię wyborczą SdPl. Mówi również, że Krzysztof Janik jest "po cichu" zatrudniony u Jerzego Urbana.

We wrześniu zeszłego roku Prokuratura Apelacyjna w Warszawie przejęła od Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga śledztwo w sprawie gróźb wobec syna Gudzowatego, wraz z wątkiem próby odsunięcia od władzy w 2003 r. premiera Leszka Millera. Ujawniono wtedy, że śledztwo ma kilkanaście wątków.

Najważniejsze to przyjęcie 10 tys. dolarów łapówki przez funkcjonariusza UOP, groźby karalne pod adresem Aleksandra Gudzowatego i jego rodziny od połowy lat 90., poświadczenie nieprawdy w dokumentacji Bartimpeksu przez funkcjonariuszy służb specjalnych w latach 90., przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych w latach 1996-2002, płatna protekcja, czyli powoływanie się na wpływy u premiera Leszka Millera (maj 2003 r.) i żądanie od 1 do 3 mln dolarów w zamian za zaniechanie zakłócania prowadzenia działalności gospodarczej Bartimpeksu.

Nagrania rozmów Gudzowatego, dokonywane przez jego ochronę, media ujawniały już wcześniej. W październiku ub.r. w TVP wyemitowano nagrania rozmów Gudzowatego z naczelnym "Gazety Wyborczej" Adamem Michnikiem. Biznesmen chciał znać źródła gazety, bo uznał, że jej teksty o Bartimpeksie mogą być elementem prowokacji służb specjalnych wymierzonej przeciwko niemu. W tamtym programie Gudzowaty twierdził, że on i jego syn są ofiarami prowokacji inspirowanej przez służby specjalne. Mówił, że "Gazeta Wyborcza" publikuje pochodzące od nich przecieki. Upatrywał w tym działania na swoją niekorzyść.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)