Ziobro: ścigałem czarne bmw, które mnie śledziło
Czy służby specjalne inwigilują polityków opozycji? Z takim pytaniem w tym tygodniu wystąpi do premiera szef klubu PiS Przemysław Gosiewski. Pytanie wynika z faktu, o którym poinformował Zbigniew Ziobro. Twierdzi on, że śledziło go czarne bmw. Przyznał się również na antenie TVN24, że gdy zauważył stojący pod jego domem samochód, ten odjechał z piskiem opon. Próbował nawet go dogonić, ale bez skutku.
Źródłem podejrzeń jest zdarzenie z kwietnia tego roku w Warszawie, przed blokiem, w którym mieszka Zbigniew Ziobro. Były minister po wyjściu z domu zauważył, że jest fotografowany. Zdjęcia robiło mu dwóch ludzi siedzących w bmw zaparkowanym po przeciwnej stronie ulicy. Mężczyźni widząc, że Ziobro ich zauważył, zasłonili twarze i odjechali z piskiem opon. Polityk opisał zajście w notatce, którą przekazał szefowi klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości.
Dziś niechętnie wypowiada się na ten temat. Nie chcę wyjść na paranoika, dlatego nie nagłaśniałem tej sprawy. Ale zależy mi na jej wyjaśnieniu, bo moim zdaniem to byli albo ludzie specsłużb, albo paparazzi - mówi Ziobro. Tylko że dziennikarze raczej nie jeżdżą limuzynami i nie uciekają, gdy się ich zobaczy - dodaje znacząco.