Ziobro liczy na przełomowe śledztwo ws. Orlenu
Poseł PiS Zbigniew Ziobro, który przed
miesiącem powiadomił ministra sprawiedliwości o podejrzeniu
niezgodnego z prawem zatrzymania przez UOP byłego szefa PKN
Orlen Andrzeja Modrzejewskiego, liczy, że prowadzone w tej
sprawie śledztwo okaże się przełomowe i wyjaśni sprawę.
Ziobro był przez półtorej godziny przesłuchiwany w tej sprawie w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach. Prokuratura bada, czy przy zatrzymaniu Modrzejewskiego w lutym 2002 roku doszło do przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych. Wcześniej zeznania złożyli m.in. były szef resortu skarbu Wiesław Kaczmarek oraz prokuratorzy i funkcjonariusze UOP.
Ziobro nie jest z tego towarzystwa
"Zostałem poproszony, by złożyć zeznania w charakterze świadka i w protokole podtrzymać swoje żądanie prowadzenia postępowania" - powiedział dziennikarzom pos. Ziobro. Zaznaczył, że swoje doniesienie do ministra sprawiedliwości, złożone "w imieniu interesu publicznego", oparł na informacjach mediów i nie ma szerszej wiedzy na ten temat.
_ "Ja nie jestem z tego towarzystwa. Nie jestem ani kolegą, ani przyjacielem żadnego z panów zaangażowanych w tę sprawę, pana Leszka Millera (...) nawet osobiście nie znam i tym bardziej nie mogę mieć od niego żadnych osobistych informacji. Natomiast procedura karna wymaga, by osoba, która złożyła zawiadomienie (...), złożyła stosowne zeznania"_ - tłumaczył poseł.
Jego zdaniem, przy zatrzymaniu Modrzejewskiego doszło do nadużycia władzy. "Wszelkie znaki na ziemi i niebie wskazują, że rzeczywiście doszło tutaj do wręcz ordynarnego wykorzystania służb specjalnych i prokuratury do pozaprawnych, polityczno-biznesowych działań i to w instytucji, która ma stać na straży praworządności i interesu publicznego" - ocenił Ziobro.
Zapytany, kto - jego zdaniem - złamał w tej sprawie prawo, pos. Ziobro przywołał, jak się wyraził, "publicznie znane podejrzenie", dotyczące udziału w tej sprawie byłego premiera Leszka Millera. W swoim wniosku do ministra sprawiedliwości Ziobro chciał także wyjaśnienia, jaką rolę w tej sprawie odegrali - oprócz premiera - ówczesna minister sprawiedliwości Barbara Piwnik i kierujący wtedy UOP Zbigniew Siemiątkowski.
Premier Miller "miał moc"
"Premier Miller jest wskazywany jako osoba, która miała moc, miała możliwość, prowadziła działania, interesy, by w konsekwencji użyć służb specjalnych i prokuratury do takich działań. Czy tak się stało, ostatecznie zadecyduje śledztwo, i mam nadzieję, że ta sprawa zostanie w pełni wyjaśniona" -powiedział.
Poseł wierzy, że prowadzone w Katowicach śledztwo wyjaśni sprawę Orlenu do końca. "Ufam, że to śledztwo będzie przełomowe i pokaże prawdę na temat bolesnej rzeczywistości polskich elit władzy. Mam też nadzieję, że jeżeli ta prawda potwierdzi te przypuszczenia (...) wobec winnych przestępstw, niezależnie jak wysokie pełnili funkcje, zostaną wyciągnięte surowe konsekwencje. Musi się skończyć czas, że są równi i równiejsi wobec prawa" - powiedział.
2 kwietnia "Gazeta Wyborcza", powołując się na byłego ministra skarbu Wiesława Kaczmarka, napisała, że Modrzejewskiego zatrzymano za wiedzą premiera, by uniemożliwić zawarcie wartego 14 mld zł kontraktu na dostawę ropy naftowej. Dawał on firmie J&S wyłączność na dostawy rosyjskiej ropy dla Orlenu, co miało zagrażać bezpieczeństwu energetycznemu państwa.
Katowicka prokuratura prowadzi śledztwo w tej sprawie na polecenie Prokuratury Krajowej. Dotąd zeznania złożyło kilkunastu świadków, m.in. pokrzywdzony w tej sprawie Andrzej Modrzejewski, Wiesław Kaczmarek, prokuratorzy i funkcjonariusze UOP oraz redaktor naczelny "Nie" Jerzy Urban, który słyszał, jak Kaczmarek rozmawiał telefonicznie z premierem na temat Orlenu.