Zima zmroziła nasze kieszenie
Władze Lublina szukają właśnie sposobu na zdobycie kilkunastu milionów złotych potrzebnych na naprawę dróg, które po zimie przypominają szwajcarski ser. Za to firmy, które zajmowały się odśnieżaniem dachów i usuwaniem sopli, zaczynają liczyć zyski. A mieszkańcy straty.
05.03.2010 | aktual.: 08.03.2010 10:12
Robert Siwek, właściciel domku jednorodzinnego na Ponikwodzie, kupował w czwartek węgiel w składzie przy ul. Nowy Świat. Robił to już po raz kolejny w tym sezonie.
- Ta zima kosztuje mnie dwa razy więcej niż poprzednia - stwierdza z rezygnacją. - W zeszłym roku kupiłem 2 tony węgla, a do tej pory już 4. Na 0grzewanie 120-metrowego domu na razie wydałem ok. 2 tys. zł.
Na kolejny rachunek za ogrzewanie z niepokojem czeka pan Eugeniusz, również właściciel domu o powierzchni 120 m kwadratowych.
- Za ogrzanie go gazem od połowy grudnia do połowy lutego zapłaciłem prawie 2 tys. zł - wylicza. - To znacznie więcej niż w poprzednim sezonie.
- W tamtym roku za ogrzewanie miałam ponad 150 zł nadpłaty - mówi Halina Kosienkowska, mieszkanka bloku na Czubach. - Teraz, optymistycznie patrząc, będę musiała dopłacić co najmniej 300 złotych.
Wyjątkowo ciepło o tegorocznej zimie myślą z kolei firmy odpowiadające za dostarczanie ciepła do domów lublinian. Chociaż nie chcą się chwalić zyskami. - Mamy lepszą sytuację, niż gdyby ta zima była słabsza - mówi enigmatycznie Tadeusz Karczmarczyk, prezes zarządu elektrociepłowni Megatem.
Na duże profity mogą też liczyć np. firmy zajmujące się odśnieżaniem dachów.
- Zyski poszczególnych firm i tak nie zrównoważą ogromnych kosztów tej zimy, jakie będzie musiała ponieść nasza gospodarka - podkreśla Andrzej Sadowski z Centrum im. A. Smitha.
- Ile zarobiliśmy na tej zimie? To nasza słodka tajemnica - mówi właściciel jednej z lubelskich firm zajmujących się wynajmowaniem podnośników i usuwaniem śniegu z dachów. - Mogę powiedzieć tylko, że obroty były większe niż normalnie - zdradza Artur Bieniaszkiewicz, właściciel AB Trans, która prowadzi podobną działalność. - Ale też pracy mieliśmy zdecydowanie więcej.
W tym samym czasie mieszkańcy Lublina oczekują na rachunki za ogrzewanie. - Szczerze przyznaję, że nie oszczędzałam. Kaloryfery grzały praktycznie cały czas. Przywykłam do ciepła i nie wyobrażam sobie funkcjonowania w lodowatym pomieszczeniu - wyjaśnia Halina Kosienkowska z Czubów. - Na dodatek mam nieszczelne drzwi balkonowe. A zima była, jaka była, więc liczę się z dużo wyższym rachunkiem.
Inną strategię obrał Jan Perkowski, również mieszkaniec Czubów. - Z żoną staraliśmy się oszczędzać. Jeśli w pomieszczeniach było za zimno, po prostu zakładaliśmy dodatkowe swetry. Mimo to spodziewam się, że zapłacę ok. 50 zł więcej niż w poprzednim sezonie.
Czy zwiększone opłaty za ogrzewanie przełożą się na większe zyski firmy, która dostarcza ciepło do lubelskich bloków? LPEC sezonu jeszcze nie podsumowało i jest ostrożne w przewidywaniach. - Zima jeszcze trwa, więc nie da się oszacować, jak wpłynie na nasze przychody - tłumaczy Piotr Kuty, rzecznik prasowy firmy.
A może na zimie zarobią osoby handlujące opałem? - Raczej nie - stwierdza Jacek Krzyżanowski ze składu przy ul. Nowy Świat. - Prawdziwy ruch zaczął się w styczniu, kiedy porządnie przymroziło. Sprzedawaliśmy wtedy 600-700 ton miesięcznie. Kokosów jednak nie było, bo ludzie najczęściej brali najtańszy węgiel zza wschodniej granicy.
Jak zimę przeżyli najbiedniejsi?
Lubelski MOPR dodatkowo przygotował się do srogiej zimy, ale i tak poniósł dodatkowe koszty
- Na pewno zima kosztowała nas więcej niż w zeszłym roku. Zwłaszcza kosztowny był opał, który skończył się wcześniej niż zazwyczaj. Ale udało nam się przetrwać najgorszy okres bez dużych problemów - mówi Antoni Rudnik, dyr. MOPR
* Zapłacimy podatek od śniegu*
Rozmowa z Andrzejem Sadowskim z Centrum im. A. Smitha
Jakie koszty pociąga za sobą surowa zima?
Tegoroczna zima była zdecydowanie surowsza od tych z lat poprzednich. Ogromne koszty związane były z ogrzewaniem, odśnieżaniem dróg, utrzymaniem porządku w miastach. Ale to również koszty związane np. z pomocą medyczną dla tych wszystkich, którzy z powodu zimy ulegli wypadkom.
Są jednak tacy, którzy na zimie zarobią...
To firmy zajmujące się odśnieżaniem, sprzedające sól, którą posypywane są nasze drogi, odśnieżające dachy, usuwające sople. Jednak patrząc na to z szerszej perspektywy, ich zysk nie ma większego znaczenia. Bilans zysków i strat z powodu zimy i tak będzie na minusie.
Dlaczego?
Ponieważ państwo i poszczególne samorządy koszty związane np. z łataniem dróg zniszczonych po zimie przerzucą na obywateli. Można więc powiedzieć, że wszyscy zapłacimy podatek od tegorocznego śniegu.
Zobacz wydanie internetowe: Autobus zamówisz przez telefon