Ziemkiewicz: Polacy tkwią mentalnie w PRL‑u
Wynik wyborów świadczy o tym, że Polacy
mentalnie cały czas tkwią w PRL-u; retoryka socjalna niestety
działa - w ten sposób publicysta Rafał A. Ziemkiewicz ocenił
wyniki wyborów parlamentarnych, w których pierwsze
miejsce zajęło Prawo i Sprawiedliwość.
Obietnice opieki ze strony państwa i rozmaitych świadczeń - takie obietnice, które może w kraju mającym większe doświadczenia wolnorynkowe, by nie zadziałały - u nas niestety działają. I tym się cały czas wygrywa wybory - zauważył Ziemkiewicz.
W związku z tym, według niego, moralnym zwycięzcą tych wyborów jest Andrzej Lepper. Chociaż dostał niedużo głosów, to wszyscy kupili jego retorykę i wszyscy się posługiwali tym sposobem myślenia, który on zaproponował. To jest smutne, ale być może na takim etapie wychodzenia z komunizmu, na jakim jesteśmy, jest to nieuniknione i we wszystkich krajach postkomunistycznych ten syndrom obserwujemy - zaznaczył publicysta.
Jego zdaniem, dość wysoki wynik SLD nie jest zaskoczeniem przy niskiej frekwencji w wyborach. Jest taki elektorat PZPR-owski, który zawsze pójdzie do punktów wyborczych, żeby na partię Jaruzelskiego zagłosować - oznajmił.
W ocenie Ziemkiewicza, niska frekwencja (wyniosła ok. 38,3%) jest wynikiem "przedziwnej" ordynacji wyborczej, która bardzo ludzi zniechęca do głosowania.
Ta ordynacja, gdzie stawiamy krzyżyk przy jednym nazwisku, ale ten krzyżyk powoduje, że wchodzi kto inny - i tak naprawdę głosujemy na nazwę partii - to wszystko jest odbierane przez prostego Polaka jako zwykły szwindel. To właśnie sprawia, że z niechęcią ludzie podchodzą do wyborów, w których sami nie wiedzą, kogo wybrali.
Za dwa tygodnie będziemy mieli wybory prezydenckie i jestem głęboko przekonany, że wtedy frekwencja będzie znacznie wyższa. Tam ludzie głosują na konkretną osobę i wiedzą na kogo - powiedział Ziemkiewicz. Jego zdaniem, Donald Tusk "ma jak w banku" zwycięstwo w wyborach prezydenckich, bo większość Polaków nie będzie chciała, by z tej samej partii był i premier i prezydent.