Zgwałcił używając petardy; wpadł, bo napadł na policjantkę

Miał olbrzymią słabość do kobiet. Wykorzystała to policja. Funkcjonariuszka w cywilnym ubraniu wywabiła go z ogródków działkowych w Inowrocławiu - czytamy w "Gazecie Pomorskiej".

Oficjalnie policja nie chce się chwalić, w jaki sposób złapała 24-letniego mężczyznę. Prokuratura również milczy w tej sprawie. Zwyrodnialec na początku stycznia zgwałcił jedną kobietę, a próbował zgwałcić dwie kolejne.

Mężczyzna niedawno przyjechał do Inowrocławia. Podobno w domu zostawił dwójkę dzieci i małżonkę. Zaszył się na terenie ogródków działkowych. Włamał się do altany. Nie wiadomo, czy w niej nocował, czy na noc wracał do domu. Na pewno w mieście spędził co najmniej kilka dni. Obserwował spacerujące, samotne kobiety.

Pierwszą kobietę uratował przejeżdżający drogę kierowca. Zauważył, jak kobieta szamoce się z jakimś facetem. Szybko zatrzymał pojazd i zaczął biec w kierunku napastnika. Gwałciciel puścił kobietę i uciekł.

Następnego dnia wznowił swoje ataki. Pierwsza napadnięta kobieta głośno krzyczała. Okładał ją pięściami, próbował uciszyć. Co ciekawe, w pobliżu przechodziła inna kobieta. Wszystko widziała i słyszała. Nawet nie zadzwoniła na policję.

Ostatecznie jednak i tej kobiecie udało się wyrwać gwałcicielowi. Uciekła. Jednak jeszcze tego samego dnia mężczyzna zaatakował kolejną kobietę. Zaciągnął ją do altanki i zgwałcił. Był wyjątkowo brutalny. Według "Gazety Pomorskiej", gwałcąc bezbronną kobietę wykorzystywał nawet petardę. Poważnie okaleczona kobieta trafiła do inowrocławskiego szpitala.

24-latek został zatrzymany pięć dni po gwałcie. Policja milczy na temat szczegółów. Z informacji "GP" wynika, iż policjanci namierzyli go po tym, jak zadzwonił z komórki, którą ukradł jednej z napadniętych przez siebie pań.

W akcji brało udział kilkudziesięciu funkcjonariuszy. Z ogródków działkowych wywabiła go policjantka w cywilnym ubraniu. Gdy mężczyzna rzucił się na nią, do akcji przystąpili leżący w śniegu policjanci.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)