Zgrzyty w (przyszłej) koalicji rządzącej. "Oczywiście, że się obawiam"
Nie opadł kurz po wyborach, a już na przyszłej koalicji Trzecia Droga-Lewica-Koalicja Obywatelska pojawiają się rysy. Chodzi o kwestie, które mogą różnić przyszłych koalicjantów. - Czy obawiam się trudności w koalicyjnym rządzie? Oczywiście, że się obawiam - mówi w rozmowie z WP Izabela Leszczyna (KO).
Zaczęło się od wypowiedzi Władysława Kosiniaka-Kamysza, lidera PSL, który powiedział: "Nie zgodzę się na wpisanie jakichkolwiek spraw światopoglądowych do umów koalicyjnych, jak np. o legalnej do 12. tygodnia aborcji, popieranej przez KO i Lewicę".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Odpowiedziała mu posłanka Lewicy Anna-Maria Żukowska. Stwierdziła, że odbyłoby się to "na takiej samej podstawie, jak sprawy rolników". "Czy co tam chcesz do umowy zgłosić" - dodała.
- W PSL, w naszym klubie, na pewno będzie swoboda, jeśli chodzi o światopogląd. Tutaj nigdy nie było dyscypliny i nigdy z tego nie zrezygnujemy - powiedziała wiceprezes PSL Urszula Pasławska.
"Nie dam sobie wmówić, że jeszcze nie czas"
O konieczności zapisu "kwestii światopoglądowych" w umowie koalicyjnej mówi jednak Żukowska. Na swoim profilu na X, dawnym Twitterze, zamieściła kilka tweetów w temacie swojego braku ustępliwości, jeśli chodzi o liczne tematy ważne dla Lewicy.
"Wyborcy i wyborczynie dali większość opozycji, bo chcieli cywilizowanych zachodnich standardów dotyczących m. in. praw człowieka. To po to wychodzili na ulice protestować, a nie po to, żeby było miło i żeby politycy się nie kłócili. Więc nie dam sobie wmówić, że JESZCZE NIE CZAS" - napisała w jednym z nich.
Natomiast kiedy oburzeni spięciami wśród przyszłych koalicjantów internauci apelowali do posłanki o zachowanie spokoju, odpisała: "Elementem każdych negocjacji jest pokazanie determinacji. Wróciła demokracja. Mam nadzieję, że to zrozumiemy".
"Nie podzieli nas ani polityka zdrowotna, ani energetyczna, ani edukacyjna..."
- Czy obawiam się trudności w koalicyjnym rządzie? Oczywiście, że się obawiam. Ale jestem pewna, że mimo to nasi liderzy i kandydaci na ministrów przedstawią konkretny plan na wspólne rządy, z postulatami, które nas łączą, a nie podzielą. Jesteśmy w stanie naprawdę zrobić wiele dobrego dla ludzi - przekonuje Izabela Leszczyna z Koalicji Obywatelskiej.
Jak dodaje: - Nie podzieli nas ani polityka zdrowotna, ani energetyczna, ani edukacyjna, ani mieszkaniowa. W tych obszarach mamy wiele punktów wspólnych. Faktem jest jednak, że w sprawie polityki zdrowotnej czy mieszkaniowej są pewne, dość istotne, rozbieżności.
"Kwestie dotyczące spraw ideologicznych, typu aborcja, mogą być trudne"
Przykłady? Lewica jest przeciwna obniżaniu składki zdrowotnej dla ludzi zamożnych. Podobnie jak sprzeciwia się programowi proponowanemu przez KO - czyli kredytowi 0 proc. Zdaniem Lewicy - mówił o tym m.in. Adrian Zandberg - to "pakowanie pieniędzy do kieszeni deweloperów".
Czy są obawy? Wiceprzewodnicząca PO przyznaje, że tak - ale niezwiązane z powyższymi obszarami, tylko z tzw. sprawami światopoglądowymi.
- Kwestie dotyczące spraw ideologicznych, typu aborcja, mogą być trudne. Ale tylko na początku. Głęboko wierzę, że premier Tusk będzie w stanie poprowadzić negocjacje z naszymi partnerami tak, że zrealizujemy nasze obietnice wyborcze - przekonuje Izabela Leszczyna.
Do określania aborcji, jako kwestii ideologicznych, odniosła się Żukowska. "Prawa człowieka to SĄ kwestie merytoryczne. Dziwne, że w trzeciej dekadzie XXI w. trzeba to jeszcze komuś wyjaśniać. Światopogląd to szerokie pojęcie i równie dobrze można powiedzieć, że dotyczy np. obecności Polski w UE czy NATO. Więc tak, wpiszemy nasz ŚWIATOPOGLĄD do umowy" - zapowiedziała.
Żukowska wylicza, gdzie jeszcze może być problem
Żukowska wyliczyła także listę rzeczy, o które - w jej opinii - nie odpuści Lewicy w nowym rządzie. Wymieniła w niej "podwyżki dla budżetówki, podwyżka emerytur, aborcja, LGBT, zakaz ferm futrzarskich, budowa mieszkań na wynajem, likwidacja przywilejów kleru, zbiorowe układy pracy, atom, zbiorkom, zmiana definicji zgwałcenia, renta wdowia".
Część z tych postulatów znajduje się i na liście jej partii, i przyszłych koalicjantów. Dla przykładu zarówno Koalicja Obywatelska, jak i Lewica obiecały wprowadzenie drugiej waloryzacji emerytur.
Podobnie podwyżki dla sfery budżetowej. Wszystkie trzy partie zapowiadały szybkie podwyżki w budżetówce dla urzędników, nauczycieli, pielęgniarek, ratowników medycznych, innych pracowników służby publicznej. Jak zapowiadał Donald Tusk, pracownicy budżetówki muszą dostać 20 proc. podwyżki, a nauczyciele 30 proc., minimum 1 tys. 500 zł od każdego etatu.
Zgrzyt może pojawić się natomiast przy okazji tematu mieszkań. Lewica obawia się, że uwolnione grunty mogłyby zostać przekazane deweloperom. - Na przykład PO pisze o uwolnieniu gruntów z zasobów państwa na cele mieszkaniowe. Jeśli to ma oznaczać, że damy te grunty samorządom, żeby tam budowały mieszkania, to super, zróbmy to. Chętnie to poprzemy. Natomiast, oczywiście, na oddawanie ziemi deweloperom za bezcen nie będzie naszej zgody - mówił w rozmowie z "Wyborczą" Adrian Zandberg.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Były prezydent przestrzega
Były prezydent Bronisław Komorowski w programie specjalnym WP został zapytany, czy szeroka koalicja partii opozycyjnych, która najpewniej niebawem obejmie władzę, będzie zdolna do przezwyciężania wzajemnych różnic programowych. Na przykład we wspomnianej kwestii aborcji.
- Absolutnie przyszła koalicja będzie musiała unikać kwestii związanych z naturalnym sporem światopoglądowym, unikać kwestii, które ewidentnie dzielą koalicję - mówił Komorowski.
I dodał: - Bardzo bym przestrzegał przed wyścigami na wyrazistość światopoglądowo-ideową. Tu najbardziej podejrzana jest Lewica w tych kwestiach. Trzeba wierzyć w mądrość przywódców, którzy budują koalicję. Mam nadzieję, iż umówią się, że niektóre kwestie będą załatwiane albo przez złapanie wewnętrznego kompromisu, albo będą omijane. Tym bardziej, że prezydent będzie niektóre kwestie wetował, a nowa koalicja nie będzie miała na tyle dużej większości, by weta prezydenckie odrzucać.
"Scenariusz koalicji wydaje się dziś bezalternatywny"
- Budowanie rządowej większości przez partie dotychczasowej opozycji odbywa się na twardym polu politycznej gry, stąd jego naturalną częścią będą zapewne rozmaite podchody, spory czy licytacje - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską prof. Sławomir Sowiński z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Jak podkreśla, "obóz Prawa i Sprawiedliwości, i swą absurdalnie negatywną kampanią wyborczą, i dość upokarzającym traktowaniem oponentów po roku 2015, i wreszcie brakiem zdolności do kompromisów, zrobił jednak zbyt wiele, by którakolwiek z partii obecnej opozycji mogła rozważać - jako potencjalną alternatywę - jakąś formę współrządzenia z PiS".
- Stąd scenariusz koalicji PO, Lewica i Trzecia Droga wydaje się dziś bezalternatywny. A jakimś sposobem na zażegnanie największych kontrowersji może być skoncentrowanie się nowego rządu na pracach gospodarczych i stricte politycznych, z pozostawieniem głębokich różnic światopoglądowych na polu parlamentu - zaznacza.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski; współpraca Michał Wróblewski, dziennikarz WP