Zginął znakomity żołnierz, osierocił 7‑letniego syna
Plutonowy Marcin Poręba, który zginął w Afganistanie był znakomitym żołnierzem, doświadczonym i wszechstronnie wyszkolonym. Żołnierzem z zamiłowania - powiedział major Zbigniew Kosztowny z 5. pułku inżynieryjnego ze Szczecina, w którym służył zmarły żołnierz. Kondolencje rodzinie i przyjaciołom żołnierza złożył rzecznik rządu Paweł Graś.
05.09.2009 | aktual.: 05.09.2009 16:17
Marcin Poręba zginął podczas patrolu saperskiego w Afganistanie. Czterej inni żołnierze, którzy jechali wraz z nim Rosomakiem zostali ranni - poinformowało w piątek wieczorem Ministerstwo Obrony.
- Znałem go, to był znakomity żołnierz - powiedział major Kosztowny. - Był wszechstronnie wyszkolonym, świetnym łącznościowcem, po kursach m.in. kryptografii, rozminowania, jazdy Rosomakiem. Bardzo silny psychicznie, spokojny, zrównoważony. Żołnierz z zamiłowania. Był koleżeński, lubiany przez innych żołnierzy - dodał.
Marcin Poręba miał 32 lata. Urodził się w Gościeradzu koło Lublina. Był po rozwodzie, miał jedno dziecko. Osierocił 7-letniego syna. W wojsku służył d 1997 r. Zaczynał jako elew w Centrum Szkolenia Wojsk Przeciwlotniczych, następnie został skierowany do 55 Pułku Przeciwlotniczego w Szczecinie, tam pełnił zasadniczą, nadterminową służbę wojskową. W maju 2001 r. został przeniesiony do 5. Pułku Inżynieryjnego w Szczecinie. Od 2005 r. pełnił służbę zawodową.
Oficer prasowy dowódcy 5.Pułku inżynieryjnego major Zbigniew Kosztowny powiedział, że Poręba brał już udział w pierwszej zmianie misji Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Iraku na przełomie 2003 i 2004 r.Był tam z pierwszą, przygotowawczą grupą żołnierzy.
Poręba na misję do Afganistanu wyjechał w kwietniu 2009 roku. Był dowódcą patrolu saperskiego.
Rosomak pokonany
Jak poinformowało ministerstwo, polski konwój został zaatakowany przy użyciu ładunku wybuchowego domowej roboty ok. godz. 15.30 czasu polskiego, około 3 km od bazy Giro, do której zmierzał. Ładunek eksplodował pod transporterem Rosomak - pojazdem, który do tej pory skutecznie chronił polskich żołnierzy.
Plutonowy Marcin Poręba to jedenasty Polak, który zginął w Afganistanie. Przebywa tam obecnie piąta, licząca ok. 2 tys. żołnierzy, zmiana polskiego kontyngentu. Polacy działają w prowincji Ghazni.
"Brakuje sprzętu, nie ludzi"
Rzecznik prasowy rządu Paweł Graś złożył kondolencje rodzinie, najbliższym i kolegom polskiego żołnierza, który w piątek zginął w Afganistanie. - To jest taki dzień, gdy wszyscy łączymy się z rodziną w bólu - powiedział rzecznik w "Kontrapunkcie" RMF FM.
Graś pytany, czy liczba polskich żołnierzy w Afganistanie zostanie zwiększona, powiedział, że nie ma w tej sprawie decyzji i nie było takiego wniosku ze strony ministra Obrony Narodowej Bogdana Klicha. - Bolączką nie jest brak ludzi tylko sprzętu, który zapewniałby w miarę bezpieczną mobilność naszym żołnierzom - podkreślił.
Graś przypomniał, że rząd podjął decyzję o wprowadzeniu tzw. pakietu afgańskiego, czyli doposażeniu polskich sił zbrojnych w Afganistanie, m.in. w bezzałogowe samoloty rozpoznawcze średniego zasięgu, pięć śmigłowców transportowych, moździerze, karabiny i wyposażenie osobiste.