PolskaZginął w Katyniu, miał numer 17 653

Zginął w Katyniu, miał numer 17 653

Zdążył wyrzucić z wagonu kartkę z informacją, że wywożą ich do ZSRR. Ktoś tę przesyłkę dostarczył rodzinie w Warszawie. A ta wkrótce pojęła, że major Albin Ziemecki zginął w Katyniu. Sylwetkę jednej z ofiar Stalina kreśli Sławomir Kmiecik w dzienniku "Polska".

05.03.2010 | aktual.: 05.03.2010 10:43

Gdyby miała powstać typowa sylwetka polskiego oficera zamordowanego wiosną 1940 roku przez sowieckie NKWD w lesie katyńskim, za gotowy wzorzec mogłaby posłużyć postać majora Albina Ziemeckiego z 15. Pułku Ułanów Poznańskich. Rosję poznał dobrze już wcześniej, gdyż w I wojnie światowej służył w carskiej armii jako młodszy lekarz weterynarii. Na domiar złego, będąc wytrawnym kolekcjonerem, znawcą broni i dzieł sztuki, w 1914 roku kupił w Warszawie od rosyjskiego oficera pistolety Aleksandra Puszkina, przy użyciu których sławny poeta stoczył w 1837 roku śmiertelny pojedynek z George’em D’Anthesem.

Albin Ziemecki mógł zrobić błyskotliwą karierę naukową w Zakładzie Anatomii Zwierząt Domowych na Wydziale Weterynarii Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie w 1918 roku dostał posadę starszego asystenta. Rok później wybrał jednak Poznań i służbę wojskową w tutejszym pułku ułanów. U progu II wojny światowej miał być przeniesiony z 15. Pułku Ułanów Poznańskich do pracy w sztabie, ale nie wiadomo, czy do tego doszło, bo nie zachowały się dokumenty. Trudno też ustalić, w jakich dokładnie okolicznościach po 17 września 1939 roku dostał się do sowieckiej niewoli.

– Wiem jednak z opowiadań ojca, w jak niecodzienny sposób nasza rodzina otrzymała wiadomość od wuja Albina – opowiada bratanica oficera Danuta Ziemecka-Mycielska. – Jesienią 1939 roku stryj wyrzucił z wagonu kartkę z adresem oraz krótką informacją: „Jestem w sowieckiej niewoli, przekraczamy granicę Polski”. Ktoś znalazł ten list przy torach i przesłał go pod wskazany adres, na ulicę Marszałkowską 76 w Warszawie. Przesyłka najpierw trafiła do rąk babci, która przeraziła się losem swego najstarszego syna.

Jaki los spotkał majora? Jego list z sowieckiej niewoli nie dawał wiele nadziei, a resztę dopowiedziały złe przeczucia matki. – Trwała okupacja – opowiada Danuta Ziemecka-Mycielska. – Okna w rodzinnym mieszkaniu przy Marszałkowskiej dla bezpieczeństwa były zasłonięte ciężkimi storami. Kiedy babcia przechodziła z jednego pokoju do drugiego, nagle rozległ się huk spadającej lampy naftowej. Babcia krzyknęła tylko „Biniek” i upadła zemdlona. Dlaczego niespodziewanie wymówiła zdrobniałe imię swego najstarszego syna Albina, o którym było tylko wiadomo, że przebywa w niewoli u Sowietów?

Kiedy babcia odzyskała świadomość, wszyscy ją o to pytali, ale powiedziała jedynie ze smutkiem: „Biniek nie żyje”. To był niezwykły znak. Mój ojciec zapamiętał, że działo się to 12 lub 13 kwietnia 1940 roku, czyli w czasie, kiedy w Katyniu był rozstrzeliwany jego brat, a mój stryj, Albin Ziemecki. Rodzina potem wielokrotnie wypytywała babcię o jej wizję, ale ona do końca swych dni nie chciała do tej sprawy wracać. W myślach pochowała syna...

Ojciec pani Danuty, Piotr Aleksander Ziemecki, w sprawie losów swego brata pisał do Czerwonego Krzyża. Przyszła pocztą lista wywiezionych do ZSRR i tam wymordowanych. Rodzina dostała tym samym ostateczne potwierdzenie, że major Ziemecki trafił do obozu w Kozielsku i zginął w Katyniu. Był jednym z 305 polskich lekarzy i weterynarzy zastrzelonych w lesie katyńskim. O tym jednak po wojnie, w okresie PRL, publicznie nie można było nawet wspominać. Zdarzały się tylko zaskakujące sytuacje, jak spotkanie na wczasach w Ciechocinku.

– Poznałam tam pewne małżeństwo – wspomina bratanica oficera z Poznania. – Kiedy powiedziałam im, że z domu nazywam się Ziemecka, ów znajomy zadrżał i zapytał, czy straciłam ojca w Katyniu. Wyjaśniłam, że zabili tam brata mojego ojca. On stwierdził krótko: „Znałem pani stryja”. Dodał jeszcze, że był rotmistrzem w tym samym obozie, ale poskąpił szczegółów. Obiecał, że więcej opowie mi innym razem. Czekałam długo, bo to byłyby dla nas informacje na wagę złota, ale kiedy wreszcie się spotkaliśmy, stwierdził, że jest już stary i nic nie pamięta.

Podczas ekshumacji przeprowadzonej w Katyniu w 1943 roku pracownicy ekspedycji komisji technicznej Polskiego Czerwonego Krzyża wydobyli i zidentyfikowali zwłoki majora Albina Ziemeckiego na podstawie zachowanych dokumentów: świadectwa szczepienia w obozie i fragmentu pisma służbowego. Na liście katyńskiej, obejmującej polskich oficerów wymordowanych przez NKWD, jego nazwisko umieszczone zostało – w porządku alfabetycznym – pod pozycją 17 653.

Żona majora, Jadwiga z domu Kraus, którą Niemcy w 1939 roku wysiedlili z Poznania do Warszawy, nie zdążyła nawet opłakać męża, gdyż sama – jako konspiratorka z Armii Krajowej – została zastrzelona w siedzibie gestapo przy alei Szucha. Nawet nie wiadomo, gdzie jest pochowana. Albin Ziemecki spoczywa na Polskim Cmentarzu Wojennym w Katyniu. Jego tabliczka epitafijna nosi numer 4340. W 2007 roku – tak jak inne ofiary zbrodni katyńskiej – został pośmiertnie mianowany na kolejny stopień – do rangi podpułkownika.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)