Zespół Downa jest jak plama na koszuli, której nie możesz sprać

W największych miastach Polski pojawiły się billboardy, promujące ideę Olimpiad Specjalnych. Widnieje na nich m.in. kontrowersyjne hasło: "Zespół Downa jest jak plama na koszuli, której nie możesz sprać". - Środowisko jest oburzone - przyznaje w rozmowie z Wirtualną Polską Andrzej Suchcicki ze stowarzyszenia "Bardziej Kochani", zrzeszającego rodziców dzieci z zespołem Downa. Niektórzy opiekunowie straszą protestami. Suchcicki ostudza w nich jednak te zapały. - Hasła kampanii są szokujące ale prawdziwe - przyznaje.

Na billboardach znalazły się jeszcze m.in. następujące hasła: "Zespół Downa jest jak czkawka, której nie możesz zatrzymać"; "Zespół Downa jest jak atak śmiechu w miejscu, gdzie nie można się śmiać"; "Zespół Downa jest jak tęsknota do kogoś, kto mieszka tylko w książce"; "Zespół Downa to ciągła tęsknota do doskonałości"; "Zespół Downa. Zrozum i daj mi żyć"; "Zespół Downa to sen, który tylko mi się podoba"; "Z zespołem Downa bywasz bardzo samotny".

(WP.PL/asz/meg)

24-letnia córka Suchcickiego ma zespół Downa. To ona wyszukała i pokazała tacie kontrowersyjne hasła. Najwięcej niepokoju budzi to, które porównuje zespół Downa do plamy na koszuli, której nie można sprać. - Te wszystkie hasła są szokujące, ale prawdziwe. I na tym właśnie polega ich siła - przyznaje pan Andrzej. Zaraz tłumaczy, że wszyscy rodzice mają za sobą okres traktowania wady genetycznej jaką jest zespół Downa jak przysłowiowej plamy na koszuli. Na wiele różnych sposobów próbują ją wywabić, ale nie mogą.

Na całą sprawę Suchcicki patrzy nie tylko jako ojciec, ale również jako osoba, która od wielu lat stara się przekazać społeczeństwu istotne informacje o zespole Downa. Stowarzyszenie "Bardziej Kochani", którego jest członkiem, wydało w tym celu już kilka książek prezentujących obraz tej konkretnej wady genetycznej. Jednak za każdym razem odzew był mizerny.

Właśnie z tych powodów nie bardzo irytuje go zamieszanie wokół kontrowersyjnych haseł kampanii. - Widzę, że to, co zrobili, jest skuteczne. Nigdy wcześniej nie było tylu telefonów z mediów. Nagle zaczęło mówić się o zespole Downa - zaznacza.

Dopytywany o reakcje w środowisku, przyznaje, że im ktoś młodszy, tym reakcja i opór na takie kontrowersyjne treści silniejszy. - Środowisko jest sfrustrowane, są pomysły protestów, które nie wydają mi się jednak zasadne - mówi.

- Chcemy przełamać tabu osoby niepełnosprawnej, która wciąż przedstawiana jest jako niezdolna do pracy i wzbudzająca litość. Tegoroczna kampania operuje dobitnymi hasłami, ale tylko tak możemy trafić do ludzi, którzy niepełnosprawność intelektualną wciąż traktują jak chorobę zakaźną. Nie ma na to naszej zgody - tłumaczy na stronie stowarzyszenia dyrektor generalny Olimpiad Specjalnych Polska Bogusław Gałązka. 6 listopada odbędzie się konferencja prasowa, na której zostanie przedstawione stanowisko pomysłodawców akcji.

Sprawa głośno komentowana jest już w mediach społecznościowych. Niektórzy patrząc na plakaty powątpiewają w ogóle w ich prawdziwość. Tak jak Eryk Mistewicz, który pyta na twitterze "czy to jest fałszywka?". "Równego idiotyzmu w polskiej reklamie - ogólnie i tak żenującego poziomu - dawno nie pamiętam..." - zaznacza.

Nie jest to pierwsza kontrowersyjna kampania społeczna w Polsce. Wcześniej głośno było m.in. o kampanii "Słowa ranią na całe życie" czy "Pomyśl zanim wrzucisz" realizowanej przez Fundację Dzieci Niczyje.

Proszony o komentarz ekspert ds. reklamy Sławomir Wojtkowski przyznaje, że realizatorzy kampanii społecznych często przyznają sobie prawo do szokowania czy podejmowania tematów w sposób kontrowersyjny, gdyż - a z takiego właśnie wychodzą założenia - sam cel jest szczytny. Sam ekspert nie zgadza się z podobnym przekonaniem. Zauważa, że zdarzają się kampanie, w których środki są nieadekwatne do celu, albo - wbrew temu, co się wydaje twórcom - sam cel nie jest jednoznacznie pozytywny.