Żemkowi rozkazywały służby specjalne?
Grzegorz Żemek jako dyrektor generalny Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego był ubezwłasnowolniony w swej pracy przez służby specjalne; zamiast ludzi do pracy w FOZZ, dostawał od swych przełożonych polecenia i rozkazy - mówił przed sądem obrońca Żemka, mec. Grzegorz Majewski.
28.02.2005 | aktual.: 28.02.2005 11:26
Według adwokata, Żemek jako absolwent Szkoły Głównej Planowania i Statystyki, w latach 70. podpisał zobowiązanie do współpracy z wojskowymi służbami specjalnymi PRL, potem wyjechał do Brukseli, później trafił do Banku Handlowego w Warszawie, do ekspozytury tego banku w Luksemburgu, stamtąd zaś - do FOZZ.
Mec. Majewski przedstawił system, w myśl którego agenci służb specjalnych są wykorzystywani najpierw do tajnej współpracy, powierza im się coraz poważniejsze zadania, a gdy agent jest już postacią znaną, podpisuje się z nim rozwiązanie współpracy, bo jako osoba ulokowana wysoko w strukturze państwowej nie może już prowadzić zwykłej działalności w wywiadowczej. Z Żemkiem rozwiązanie współpracy podpisano w 1989 r. - dodał obrońca.
Wskazywał on, że osobą, która w swoich rękach skupiała pełnię władzy i decyzji w sprawie długu PRL, był wiceminister finansów Janusz Sawicki, który szefował radom nadzorczym FOZZ, Banku PKO SA, Banku Handlowego, a także główny negocjator Polski ds. restrukturyzacji zagranicznego długu. To on zaproponował Żemkowi dyrektorską funkcję w FOZZ. Żemek zaś, według adwokata, chciał zajmować się skupem długu i odzyskaniem "czarnych pieniędzy" wywiezionych z Polski przez Centrale Handlu Zagranicznego. Robił to bałaganiarsko, ale miał misję - przekonywał mec. Majewski.