Ukraiński przywódca przemówił w tej sprawie na Telegramie, donosi agencja Ukrinform. Prezydent Wołodymyr Zełenski uważa, że politycy, którzy doradzają Ukrainie oddanie czegoś Rosji w zamian za iluzję pokoju, nie biorą pod uwagę zwykłych ludzi - milionów Ukraińców.
"W tych wszystkich geopolitycznych spekulacjach tych, którzy doradzają Ukrainie, aby oddała coś Rosji, 'wielcy geopolitycy' w ogóle nie chcą widzieć zwykłych ludzi. Zwykłych Ukraińców. Miliony tych, którzy rzeczywiście mieszkają na terytorium, które proponują wymienić za iluzję pokoju. Zawsze trzeba widzieć ludzi. I pamiętać, że wartości to nie tylko słowa" - podkreślił we wpisie Zełenski.
Ukraina nie zrezygnuje ze swojego terytorium
Ukraiński prezydent już wcześniej stwierdził, że Kijów nie zamierza oddać ani centymetra swoich ziem w imię zakończenia wojny z Rosją.
Zełenski wielokrotnie podkreślał, że celem Ukraińców jest odzyskanie całego terytorium państwa. Ewentualne pertraktacje z Moskwą będą natomiast możliwe dopiero w momencie powrotu do granic sprzed 24 lutego, podkreślał już wcześniej Zełenski. - Obecnie nasze państwo walczy o przetrwanie do czasu zwrotu wszystkich swoich terytoriów - stwierdził polityk w Davos.
O ewentualnych ustępstwach terytorialnych Ukrainy wobec Rosji mówił w Davos m.in. były sekretarz stanu USA Henry Kissinger, który stwierdził, że wojna nie może trwać dłużej i Zachód powinien "zmusić" Ukrainę do zaakceptowania ustaleń negocjacyjnych, które "znacznie odbiegają od jej obecnych celów wojennych".
Jego słowa spotkały się z ostrą krytyką Zełenskiego. - Pan Kissinger wyłania się z głębokiej przeszłości i mówi, że kawałek Ukrainy należy oddać Rosji. W kalendarzu Kissingera jest nie rok 2022, lecz 1938, i wydawało mu się, że mówi do publiczności nie w Davos, lecz w Monachium - powiedział ukraiński przywódca.
Zobacz też: Drugi Mariupol. Symboliczne miasto dla Rosjan