Ze sceny poprosiła o pomoc. "Jest lekarz?"
Magdalena Biejat w trakcie manifestacji KO w Warszawie musiała przerwać swoje wystąpienie. Zdążyła wypowiedzieć pierwsze zdania swojego przesłania do zgromadzonego na placu Bankowym tłumu, gdy dotarły do niej okrzyki ludzi z prośbą o pomoc i wskazanie lekarza.
Posłanka Lewicy, wicemarszałkini Senatu, kandydatka w I turze wyborów prezydenckich, zdecydowała się poprzeć Rafała Trzaskowskiego w jego staraniach o urząd prezydenta w planowanej na 1 czerwca II turze wyborów. Dołączyła do niedzielnego Marszu Patriotów, zorganizowanego przez Platformę Obywatelską
Na scenę zaaranżowaną na placu Bankowym Magdalena Biejat wyszła zaraz po Rafale Trzaskowskim i wybranym tydzień temu prezydencie elekcie Rumunii. Nicusor Dan przyjechał na marsz do Warszawy, bo - jak stwierdził - wierzy, że Polska pójdzie drogą Rumunii i w ostatniej chwili zdoła nie dopuścić do wyboru populistycznego kandydata.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jeden z najbogatszych Polaków mówi, kiedy zacząć biznes
Wystąpienie Magdaleny Biejat przerwał pewien incydent. Polityczka przestała mówić, gdy usłyszała, co krzyczą zebrani pod sceną.
- Lekarz? - upewniła się, że dobrze zrozumiała głosy uczestników demonstracji. - Przerwa - oznajmiła polityk. W tłumie ktoś zasłabł, a ludzie wołali o pomoc dla potrzebującej medycznej opieki osoby.
Dalej wypadki potoczyły się błyskawicznie, więc Biejat chwilę później zauważyła reakcję służby medycznej i zameldowała zebranym, że sprawy toczą się prawidłowo. - Idzie lekarz, idą ratownicy - uspokoiła.- Nie musicie się denerwować, będzie dobrze - dodała i wróciła do swojego wystąpienia.
Przeczytaj również: Wpadka w TVN24. Nie mogła przestać się śmiać