Zdrojewski: rząd nie decyduję o powstawaniu filmów
Żaden członek rządu nie będzie decydował samodzielnie o tym, czy dany film powstanie, czy nie - oświadczył minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski, pytany o spory na temat dopuszczenia do realizacji "Tajemnicy Westerplatte" Pawła Chochlewa.
03.09.2008 | aktual.: 03.09.2008 18:11
Decyzja o tym, czy film powinien być finansowany ze środków publicznych, należy do dyrektora Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej (PISF), Agnieszki Odorowicz - tłumaczył minister kultury.
Zaznaczył jednocześnie, że obowiązkiem Odorowicz - podobnie jak ministra kultury, premiera czy ministra finansów - jest pilnowanie, by środki publiczne były inwestowane zgodnie z oczekiwaniami społecznymi, z polską racją stanu.
Chciałbym podkreślić jedną rzecz, która ma się do tego filmu tak samo, jak do każdego innego: z pewnością nie będą finansowane ze środków publicznych filmy, które podważają polską rację stanu, które są niezgodne z prawdą historyczną - zaznaczył Zdrojewski.
Minister powiedział, że czytał scenariusz "Tajemnicy Westerplatte". Będę ostatnią osobą, która powie, jaką ma opinię o tym scenariuszu - zastrzegł. Wyjaśnił, że czytał scenariusz dla własnej przyjemności, a nie dlatego, żeby z tego czynić użytek instrumentalny, urzędniczy.
Minister Zdrojewski został poproszony o komentarz w sprawie listu skierowanego we wtorek do mediów i polityków przez grupę znanych polskich twórców filmowych: Jacka Bromskiego, Filipa Bajona, Feliksa Falka, Roberta Glińskiego, Janusza Głowackiego, Agnieszkę Holland, Sławomira Idziaka, Andrzeja Jakimowskiego, Joannę Kos-Krauze, Krzysztofa Krauze, Michała Kwiecińskiego, Jerzego Stuhra, Jana Dworaka i Macieja Strzembosza.
Twórcy oświadczyli w tym liście, że "z ogromnym zdumieniem" przyjęli żądania kancelarii premiera, by wycofać dotację PISF i zakazać realizacji filmu "Tajemnica Westerplatte". "Trudno nam zrozumieć, że politycy, przyznający się do solidarnościowych korzeni, uważają za stosowne wprowadzać cenzurę prewencyjną metodą faktów dokonanych, korzystając z instytucji państwa. Nie wyobrażamy sobie sytuacji, w której legalnie i zgodnie z procedurami przyznane dofinansowanie mogło być unieważnione pod naciskiem polityków. Zwłaszcza przed powstaniem obrazu filmowego i dokonaniem jego rzetelnej oceny" - napisali twórcy.
Cieszę się, kiedy twórcy zabierają głos, gdy bronią interesów środowiskowych, bardzo ważnych, artystycznych. To pokazuje, że czasy się zmieniły. Dawniej nie można było tak po prostu protestować, było to w znacznym stopniu zakazane. Bardzo cieszę się z tej wolności, o którą powinniśmy walczyć i dbać - powiedział Zdrojewski.
Media informowały pod koniec sierpnia, że kilka tygodni wcześniej twórcy filmu "Tajemnica Westerplatte" zwrócili się do Kancelarii Premiera o objęcie patronatu nad tym filmem, zaś Kancelaria zwróciła się o udostępnienie scenariusza, który został poddany analizie przez zespół historyków. Następnie media podały, że Kancelaria Premiera chce, by PISF cofnął dotację dla filmu "Tajemnica Westerplatte" (obietnicę dofinansowania filmu kwotą 3,5 mln zł twórcy otrzymali od Instytutu w maju).
Jak podała "Gazeta Wyborcza", scenariusz oprotestował m.in. dr Andrzej Drzycimski, autor biografii mjr. Sucharskiego. "W podtytule autor stwierdza, że to historia oparta na faktach. Zamiast tego mamy koktajl ze skandalicznych fantasmagorii, wymysłów. Według scenariusza, dochodziło do licznych przypadków dezercji. Co więcej, schwytani dezerterzy byli zabijani przez oficera i podoficera bez sądu polowego. Nie ma żadnych źródeł historycznych, które by mówiły o choć jednym takim przypadku - powiedział "GW" Drzycimski.
Agnieszka Odorowicz zapowiedziała, że Instytut zwrócił się do historyków o dodatkową opinię na temat scenariusza filmu "Tajemnica Westerplatte". Jeśli historycy uznają, że relacja historyczna przedstawiona w filmie jest nieprawdziwa, a wszystkie wątpliwości nie zostaną wyeliminowane i nie nastąpi w tej sprawie porozumienie między PISF a autorami scenariusza, wówczas Instytut nie zawrze z producentami umowy o dofinansowanie - oświadczyła dyrektor PISF.
Zaznaczyła, że fakt, iż producent otrzymał od PISF promesę dofinansowania, czyni z Instytutu partnera w rozmowie o ostatecznym kształcie filmu Chochlewa.