Zdolni uczniowie chodzą do małych szkół
Mały wielki talent
02.10.2009 | aktual.: 05.10.2009 10:33
Wśród 280 najlepszych licealistów na Dolnym Śląsku (dostaną stypendia prezesa Rady Ministrów) zdecydowaną większość stanowią wychowankowie małych szkół w gminnych miastach.
Najlepszą dolnośląską uczennicą jest Stanisława Sendler z Liceum Ogólnokształcącego w Świebodzicach. Jej średnia ocen na świadectwie w pierwszej i drugiej klasie wyniosła 5,8. Stasia, bo tak mówią na nią koleżanki i nauczyciele, to prawdziwy tytan pracy, a jednocześnie bardzo skromna, wręcz nieśmiała osoba. Pisze wiersze po angielsku, fascynuje ją matematyka, mnóstwo czyta.
- Jestem po prostu systematyczna i uczę się, bo bez tego nawet najzdolniejsza osoba nie osiągnie sukcesu - mówi Stasia.
Dziewczyna jest dowodem na to, że nie jest prawdziwa obiegowa opinia, że najlepiej kształcą szkoły w ośrodkach akademickich. Potwierdzają to również ostatnie matury. W niewielkich powiatach (milicki, świdnicki, bolesławiecki czy dzierżoniowski) zdało egzamin za pierwszym podejściem ponad 82% Dla porównania, we Wrocławiu wskaźnik ten wyniósł 80,5%, a w powiecie wrocławskim - tylko 70,1%.
- Od kilku lat coraz wyraźniej widać, że zdolnej i pilnej młodzieży nie brakuje w małych miasteczkach - potwierdza Janina Jakubowska z Dolnośląskiego Kuratorium Oświaty.
- Małe szkoły też świetnie potrafią rozwijać zainteresowania uczniów i uczyć ich na bardzo wysokim poziomie, mimo gorszej bazy materialnej.
Dodajmy, że większość uczniów tych mniejszych szkół to przyjezdni. Dojeżdżają z całego powiatu, często po kilkadziesiąt kilometrów. Łukasz Tkacz, uczeń IV klasy Technikum Teleinformatycznego w Zespole Szkół im. Jana Wyżykowskiego w Głogowie, który również został tegorocznym stypendystą, aby zdążyć na lekcje, musi wstać po 5 rano. Mieszka bowiem w oddalonym o 35 km Przemkowie.
Inny zdolny uczeń, Amadeusz Rolka z Zespołu Szkół w Głuszycy, by zdobyć pomoce naukowe, kupić książki czy korzystać z oferty teatru lub muzeów, musi dojechać do Wałbrzycha. Uczęszcza do jedynej szkoły w swej miejscowości. Jest tam zaledwie 180 uczniów. Mimo to każdego roku ktoś z nich otrzymuje stypendium premiera. Świetnie też zdają maturę.
- Od kilku lat ponad 95 proc. naszych wychowanków zdaje egzamin dojrzałości i wszyscy dostają się na wymarzone studia - mówi Magdalena Styś-Kruszelnicka, dyrektor szkoły w Głuszycy. - Co ważne, jest to możliwe mimo braku korepetycji.
Dodaje, że mała szkoła to też większe możliwości wychowawcze. Nauczyciele dobrze znają uczniów i potrafią wyłuskać perełki, by potem rozwijać ich talent.
Szkoły w małych miastach wychowują olimpijczyków. W ubiegłym roku Mateusz Zienkiewicz, uczeń Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Kowarach, wygrał ogólnopolskie olimpiady z wiedzy o języku polskim oraz filozofii.
- Nasza szkoła należy do tych nielicznych, w których filozofia to oddzielny przedmiot, dzięki temu uczniowie mają dużo większą wiedzę - cieszy się dyrektor Gabriela Kolaszt.
Stypendia prezesa Rady Ministrów (2858 zł) zostaną wręczone w październiku w Warszawie na uroczystej gali. Są one przyznawane uczniom szkoły ponadgimnazjalnej, której ukończenie umożliwia uzyskanie świadectwa dojrzałości.
Szanse mają ci uczniowie, którzy dostali promocję z wyróżnieniem (średnia ocen minimum 4,75), lub wykazują szczególne uzdolnienia w co najmniej jednej dziedzinie wiedzy, uzyskując w niej najwyższe wyniki.