Zdjęcie "Gości Wiadomości" robi furorę. Sprawdziliśmy, kogo zaprasza TVP
Program "Gość Wiadomości" ma być jednym z dowodów na stronniczość zarządzanej przez Jacka Kurskiego TVP. W sieci pojawiło się wymowne zdjęcie, które podsumowuje profil polityczny programu. Widać na nim, że zapraszani do studia są głównie politycy PiS i rządu. Sprawdziliśmy, kogo w lipcu gościli dziennikarze publicznej telewizji.
"Świadomie zrezygnowano z finezji i dyskrecji w propagandzie na rzecz sprawdzonej techniki na tak zwany rympał?" - dopytuje na Facebooku Łukasz Najder. Pytaniu towarzyszy wymowny zrzut ekranu, prezentujący przegląd zapraszanych do "Gościa Wiadomości" TVP Info polityków i publicystów. Dominacja PiS rzuca się w oczy. Ale to nie cała prawda o programie. Swoją tajemnicę kryje także miniaturka z samotnym Tomaszem Lenzem (PO).
Trwa ładowanie wpisu: facebook
Po bliższym przyjrzeniu się wszystkim lipcowym odcinkom publicystycznego programu (dostępnym w serwisie vod.tvp.pl), na jaw wychodzi dość oczywista metoda zapraszania gości do studia. Zawsze wtedy, gdy w studiu obecny jest przedstawiciel opozycji (PO, Nowoczesnej), oprócz niego pojawić się musi polityk PiS lub Kukiz '15. Z kolei w sytuacji, w której gościem jest przedstawiciel "wyższego" urzędu: Kancelarii Prezydenta, Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Prezydium Sejmu lub... prezes Kaczyński, to zawsze występuje samodzielnie.
Podliczając występy wszystkich gości, okazuje się, że aż 24 to przedstawiciele PiS i rządu. Dodatkowo 5 gości można umownie zaliczyć do grona "akolitów", czyli pochodzących ze środowisk sprzyjających PiS. Zaledwie 14 zaproszonych to politycy opozycji. Liderem w tej klasyfikacji jest Nowoczesna (7), przed PO (5) i Kukiz '15 (2). Okazuje się więc, że to ruch Pawła Kukiza może uważać się za najbardziej poszkodowany.
Jak ktoś żartobliwie zauważył, gościem, którego długo nie zobaczymy może okazać się Andrzej Duda. Prezydent "podpadł" TVP wetami przy ustawach o reformie sądownictwa. Być może należałoby go zaliczyć do przedstawicieli opozycji? Chociaż nawet wtedy, dysproporcja jest aż nadto widoczna.