ŚwiatZdaniem króla Jordanii włoskie zakładniczki w Iraku żyją

Zdaniem króla Jordanii włoskie zakładniczki w Iraku żyją

Król Jordanii Abdullah wyraził przekonanie, że
włoskie zakładniczki, porwane w Iraku, żyją. W wywiadzie dla
dziennika "Corriere della Sera" monarcha zapewnił, że wywiad jego
kraju robi wszystko, by doprowadzić do uwolnienia wolontariuszek.

27.09.2004 | aktual.: 27.09.2004 12:27

Obraz

"Według informacji, którymi dysponuję, dziewczęta żyją. We współpracy z włoskim rządem zajmujemy się tą sprawą od chwili, gdy zostały porwane. Przy pomocy wywiadu próbujemy je zlokalizować, wykorzystujemy wszystkie nasze kontakty z przywódcami i grupami w Iraku, by doprowadzić do ich uwolnienia"- powiedział król Jordanii w wywiadzie, który ukazał się w przeddzień jego przyjazdu do Włoch.

Jak podkreślił jordański monarcha, plagę porwań w Iraku można zwalczać w jeden tylko sposób - wzmacniając rząd Ijada Alawiego. "Zawsze uważałem, że błędem było rozwiązanie irackich sił zbrojnych" - dodał Abdullah. Jego zdaniem wspieranie irackiego rządu jest obowiązkiem moralnym.

Według króla obecny brak stabilizacji w Iraku uniemożliwi przeprowadzenie wyborów w styczniu przyszłego roku.

Abdullah zapytany o Jordańczyka Abu Musab al-Zarkawiego, uważanego za najgroźniejszego terrorystę w Iraku, odparł: "Z tego, co wiem, był zwykłym kryminalistą ulicznym w mieście Zarka. Na pewno nie dążył do tego, by być inteligentnym czy bystrym. Nagle ten przestępca i pijak wpadł w sieć Al-Kaidy".

Król Jordanii podkreślił, że jest zaniepokojony tym, że światowe media tyle miejsca poświęcają terrorystom, bo to jego zdaniem tylko ich wzmacnia. "Uważam, że niemożliwe jest obecnie wykorzenienie wszystkich grup porywających ludzi. Ale jeśliby cała społeczność międzynarodowa postanowiła, że nie będzie pozwalać na to, by terroryści uprawiali propagandę, wykorzystując media i rozsyłali nagrania, jak poniżają zakładników, choć część tego problemu zostałaby rozwiązana" - powiedział monarcha w wywiadzie dla największej włoskiej gazety.

Sylwia Wysocka

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)