Zbrodnie wojenne Armii Czerwonej na Ślązakach - pierwsze śledztwa

Rosjanie wkroczyli do Przyszowic – niewielkiej wsi w gminie Gierałtowice – od strony Gliwic. Pomylili kierunki i byli przekonani, że są już na terytorium Niemiec. Tymczasem była to ostatnia polska wieś przed granicą z Niemcami, przyłączona do Macierzy po plebiscycie 1921 roku. Tu mieszkało wielu powstańców śląskich, działaczy narodowościowych. Błąd topograficzny kosztował życie co najmniej 60 osób, w tym kilku więźniów obozu w Oświęcimiu, którzy uciekli z marszu śmierci. Spłonęło prawie 70 domów i zabudowań gospodarczych.

Obraz

– Jesteśmy wolni! – krzyczał uradowany Wilhelm Kleczka (32 lata). Stał ze szwagrem, Franciszkiem Długoszem (26 lat) przed domem swojego kolegi. Zagwizdał na niego, a wtedy żołnierze radzieccy uznali ich za niemieckich szpiegów i rozstrzelali. Było południe 27 stycznia 1945 roku.

Czerwonoarmiści strzelali bez powodu i bez tłumaczeń. Najstarszy z zamordowanych – Teodor Klimek miał 78 lat. Był powstańcem śląskim i urzędnikiem górniczym w kopalni „Bielszowice”. Mieszkał w domu przy samej granicy z Niemcami. Wspomina go wnuk, poseł Jan Rzymełka.

– Mama z babcią uciekły w głąb wsi, a dziadek nie chciał opuścić mieszkania. Był już chory i niesprawny, został w łóżku. Tam jego ciało odnalazła rodzina. Rosjanie ukradli, co się dało, a dziadka postanowili spalić z domem. Gdy ustała strzelanina, Franciszek Brzóska wziął białą flagę i z Piotrem Pierzchałą poszli sprawdzić, co dzieje się w ich domach. – Jestem Polakiem, nic mi nie zrobią – tłumaczył matce, która próbowała go zatrzymać. W czasie drogi podjechał do nich samochód z Rosjanami. Świadek zdarzenia zauważył, że Brzóska próbuje coś wyjaśnić żołnierzom, ale ci wyjęli broń i go zastrzelili.

Do piwnicy, w której schroniła się rodzina Bednarczyków, weszło trzech czerwonoarmistów i zabrali ze sobą 23-letniego Konrada oraz jego dwóch szwagrów: Augustyna Loskota i Wiktora Wicika. Po chwili rozległy się strzały i pisk odjeżdżającego auta. Magdalena Bednarczyk zaciągnęła ciała zabitych do stodoły, ale po kilku godzinach w piwnicy pojawili się Rosjanie i pytają: „Gdzie są ci Germańcy”. Poszli we wskazane im miejsce i podpalili stodołę.

Annę Lomania (20 lat), żołnierz radziecki wyciągnął z piwnicy siłą. Na podwórku zaczęła krzyczeć: „Ratunku!” i zaczęła uciekać. Gdy wpadła do kuchni, rozległ się strzał. Świadkowie zeznali: „Ciało upadło na klapę do piwnicy, a krew kapała na beczkę z kapustą”.

Edward Gawroniak na wieść o wojnie przyjechał do Polski z Francji i wziął udział w kampanii wrześniowej. Dostał się do niewoli niemieckiej i jako jeniec pracował w kopalni „Gliwice”. Tuż przed nadejściem frontu zamieszkał w Przyszowicach u dziewczyny. Gdy przyszli Rosjanie, chciał im okazać dokumenty, ale oni uznali go za Niemca i zastrzelili.

81-letnia Eufemia Swoboda musiała patrzeć na egzekucję swojego wnuka Janka i czterech innych sąsiadów. Ofiary leżały na śniegu, dwaj żołnierze kolejno stawali na ich rozłożonych rękach, a trzeci strzelał w tętnicę szyjną.

Wśród zabitych przez czerwonoarmistów są także więźniowie Oświęcimia, którzy uciekli z marszu śmierci i schronili się u przyszowian. Krystyna Grodoń napisała w „Trzech dniach z dziejów Przyszowic”: „Kiedy Karol Elsner wrócił do domu sprawdzić, co się dzieje, zastał mieszkanie splądrowane, w złośliwy sposób zdewastowane, a w piwnicy trzy trupy w pasiakach. Piwnica była podpalana, jednak ogień nie rozprzestrzenił się.”

W śledztwie przesłuchano już kilkudziesięciu świadków tragicznych dni między 26 a 28 stycznia 1945 roku. Prokuratorowi Piotrowi Piątkowi pomagała dotrzeć do nich Jolanta Krawiec, nauczycielka języka polskiego z Przyszowic. Chodziła od domu do domu i przekonywała ludzi, że trzeba mówić, by inni poznali prawdę.

Dramat Przyszowic trwał jeszcze wiele miesięcy. W czerwcu 1945 roku w szczerym polu samolot radziecki zbombardował dwóch mieszkańców koszących trawę. Jeden zginął na miejscu. Świadkowie wiążą ten fakt z pułkownikiem radzieckiego lotnictwa, który stacjonował w domu jednego gospodarza. Musiał słyszeć wiele złego o Rosjanach. Trzy dni po jego wyjeździe nadleciał samolot i zrzucił trzy bomby. Ostatnia ofiara czerwonoarmistów – Jadwiga Biskup zginęła w lipcu 1945 roku, w środku nocy. Zastrzelili ją dwaj Rosjanie, kiedy podniosła krzyk, że kradną jej krowę...

Instytut Pamięci Narodowej powołano pięć lat temu, najpierw w Warszawie, by zarządzał dokumentami organów bezpieczeństwa państwa, które sporządzone zostały od 22 lipca 1944 roku do 31 grudnia 1989 roku, ale także, by edukował i prowadził śledztwa w sprawie zbrodni nazistowskich oraz komunistycznych. Katowicki Oddział IPN w Katowicach, jeden z 11 w kraju, należy do najmłodszych, ale dorobek ma niebagatelny. Prokuratorzy z katowickiej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu prowadzą już ponad 160 postępowań karnych. Najciekawsze z nich przedstawimy na łamach ∑. Wszczęto tu kilka śledztw w sprawie zbrodni wojennych popełnionych przez żołnierzy Armii Czerwonej wkraczających do śląskich miast w styczniu 1945 roku. Uznano te czyny za zbrodnie przeciwko ludzkości. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że zamordowano ponad tysiąc niewinnych cywilów – głównie starców, kobiet i dzieci.

Ofiary czerwonoarmistów

Gliwice W ciągu tygodnia wkraczająca do Gliwic Armia Czerwona wymordowała blisko 800 cywilów – z zemsty i w trakcie rabunku. Swoje ofiary uznali za Niemców i nie mieli dla nich litości. Pierwsi żołnierze radzieccy pojawili się w piwnicy, w której przebywała rodzina Marii B., 26 stycznia 1945 roku około godz. 23.00. Pozbierali kosztowności, głównie zegarki i poszli. Jakiś czas później przyszli inni czerwonoarmiści i zażądali tego samego – zegarków. Nikt już ich nie miał, ale żołnierze uznali, że to niechęć do oddania kosztowności i otworzyli ogień. Zginęła m.in. matka pani Marii. Ojciec poległ na froncie w armii niemieckiej.

Podobne zdarzenie miało miejsce w piekarni Paula Scheitza w Gliwicach Sobieszowicach. Żołnierze radzieccy polecili wypiec chleb. Kilka godzin później przyszła inna grupa Rosjan i zabrała cały wypiek. Tymczasem wrócili zleceniodawcy i uznali, że piekarz ich oszukał, że nie chce wydać chleba. Więc go zastrzelili.

Z rąk Rosjan zginął w maju 1945 roku wiceprezydent Gliwic – Tadeusz Gruszczyński z Sosnowca. Uczestniczył w uroczystościach z okazji kapitulacji Niemiec z udziałem rosyjskich oficerów, gdy został powiadomiony przez dozorcę domu, że kobieta zatrudniona w polskiej administracji wzywa przez okno pomocy. Do jej mieszkania dobijało się dwóch żołnierzy radzieckich. Gruszczyński po rosyjsku próbował ich powstrzymać. Gdy jeden z nich chwycił za broń, wystrzelił do niego pierwszy i zaczął uciekać. Wtedy drugi żołnierz trafił go serią z „pepeszy”. Przyczyny śmierci wiceprezydenta zatuszowano. Ujawniła je córka. Jej zdaniem kradzieży i napadów dopuszczali się najczęściej żołnierze ze szpitali wojskowych, których było kilkanaście w mieście. Ponoć żołnierze ci chodzili na szaber w pidżamach.

Miechowice W obecnej dzielnicy Bytomia – Miechowicach, żołnierze radzieccy wymordowali ponad 200 osób tylko dlatego, że byli Niemcami. Wywlekano ich z piwnic i rozstrzeliwano. W tym ferworze zemsty zamordowano także kilku przymusowych robotników – Polaków z Działoszyna skierowanych do pracy w kopalni „Miechowice”. W sposób okrutny potraktowany został ksiądz Jan Joannes Frenzel, który właśnie wypełniał posługę kapłańską, gdy do piwnicy weszli żołnierze radzieccy. Zerwali z niego stułę i poprowadzili do dowódcy. Ciało księdza – z ranami postrzałowymi i ukłuciami bagnetu – odnaleziono w stodole. Dziś jedna z ulic Bytomia nosi jego imię.

Racibórz Dziadek Henryka Swobody z Raciborza nie chciał opuścić domu przed nadciągającym frontem. Podczas I wojny był na Wschodzie, mówił, że z Rosjanami wódkę pił, więc i teraz jakoś się z nimi dogada. Nie chcieli go słuchać, został rozstrzelany.

Rosjanie wyciągnęli 11 mężczyzn zatrudnionych w Zakładach Elektrod Węglowych i zabili, bo pracując w fabryce pomagali Niemcom.

Po mszy upamiętniającej ofiary radzieckiego wyzwolenia, w 60. rocznicę tamtych wydarzeń, historyk IPN-u tłumaczył zebranym mieszkańcom Raciborza, dlaczego wszczęte zostało śledztwo i dlaczego trzeba mówić o tych drastycznych przeżyciach.

Gierałtowice Pijani Rosjanie wpadli nocą do domu i wymordowali 7-osobową rodzinę. Przeżył świadek schowany na poddaszu. – Podobno sprawcy tych mordów zostali osądzeni i rozstrzelani, tak wówczas zapewniał dowódca tych żołnierzy. Od kilku miesięcy czekam na potwierdzenie z Rosji tych informacji – mówi Andrzej Majcher, prokurator IPN w Katowicach.

Teresa Semik

Źródło artykułu: WP Wiadomości

Wybrane dla Ciebie

Prezydent Łotwy chce zmian. NATO powinno przekształcić misję
Prezydent Łotwy chce zmian. NATO powinno przekształcić misję
Zaginiony Włoch znaleziony martwy pod Legnicą. Policja czeka sekcję
Zaginiony Włoch znaleziony martwy pod Legnicą. Policja czeka sekcję
Oregon i Portland pozywają Trumpa. Spór o Gwardię Narodową w Portland
Oregon i Portland pozywają Trumpa. Spór o Gwardię Narodową w Portland
AfD bez burmistrzów w tym landzie. Przełomowe wyniki wyborów
AfD bez burmistrzów w tym landzie. Przełomowe wyniki wyborów
Tragiczny wypadek w cyrku w Budziszynie. Artystka zginęła na miejscu
Tragiczny wypadek w cyrku w Budziszynie. Artystka zginęła na miejscu
Ukraińcy uderzyli w ważny zakład w Rosji. Wybuchł pożar
Ukraińcy uderzyli w ważny zakład w Rosji. Wybuchł pożar
Polacy utknęli w samolocie do Grecji. "Bezprawnie przetrzymywali nas"
Polacy utknęli w samolocie do Grecji. "Bezprawnie przetrzymywali nas"
Trump publikuje film AI o "łóżkach MedBed". Mają leczyć każdą chorobę
Trump publikuje film AI o "łóżkach MedBed". Mają leczyć każdą chorobę
Wyciekło nagranie z autobusu. Tak chcieli sfałszować wybory w Mołdawii
Wyciekło nagranie z autobusu. Tak chcieli sfałszować wybory w Mołdawii
Tajna współpraca Chin i Rosji. Tak Pekin przygotowuje się do ataku?
Tajna współpraca Chin i Rosji. Tak Pekin przygotowuje się do ataku?
Mołdawianie zdecydowali. Są wyniki ze wszystkich lokali w kraju
Mołdawianie zdecydowali. Są wyniki ze wszystkich lokali w kraju
Nieodpowiedzialny żart na Lotnisku Chopina. Powiedział, że ma granat
Nieodpowiedzialny żart na Lotnisku Chopina. Powiedział, że ma granat