Zbrodnie PRL trafią do Strasburga?
Ofiary Grudnia'70 i pacyfikacji kopalni Wujek w 1981 roku chcą szukać sprawiedliwości przed europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu - informuje "Rzeczpospolita".
- Jesteśmy zainteresowani wniesieniem skargi do Strasburga - mówi Waldemar Brygman, w 1970 roku postrzelony przed komendą MO w Szczecinie. - Tyle lat czekamy na wyrok. Proces Wojciecha Jaruzelskiego został w lipcu zawieszony z powodu jego choroby. Ofiary, które przeżyły, też są chore, ale to sądu nie interesuje - podkreśla.
Również Stanisław Płatek, w 1981 roku szef komitetu strajkowego w Wujku, ranny podczas pacyfikacji, deklaruje: bierzemy pod uwagę skargę do Strasburga. - Państwo bardziej dba o oskarżonego niż o poszkodowanych - mówi.
Dr Ireneusz Kamiński z Instytutu Nauk Prawnych PAN ocenia, że procesy dotyczące odpowiedzialności za śmierć górników trwają już tyle lat, że mamy do czynienia z przewlekłością postępowania sądowego. - Trybunał uznaje to nawet za naruszenie prawa do życia, czyli artykułu 2 europejskiej konwencji praw człowieka - mówi.
- Nierozstrzygnięte sprawy Grudnia'70 i autorów stanu wojennego to niezwykły wyrzut sumienia i niedobre świadectwo dla naszych sądów - podkreśla minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski.
Jeśli Trybunał zdecyduje się rozpatrywać sprawę, może uznać, że Polska złamała konwencję, bo skarżący nie doczekali się wyroku w rozsądnym terminie. Może się to wiązać z przyznaniem zadośćuczynienia. Trybunał może też nakazać RP przeprowadzenie skutecznego postępowania sądowego, podlegającego kontroli Komitetu Ministrów Rady Europy.
Ewentualna decyzja Trybunału nie zapadnie szybko, bo skarżący zwykle czekają kilka lat.