Zbrodnia w Spytkowicach. Śledczy czekają na decyzje niemieckiego sądu
Jak ustaliła Wirtualna Polska, przedłuża się sprowadzenie z Niemiec do Polski Mirosława M. podejrzanego o zabójstwo dwóch kobiet w Spytkowicach. Sprawa została przekazana do prokuratury i sądu w niemieckiej Fuldzie.
- Mężczyzna został zatrzymany w obszarze naszej jurysdykcji. Ale nie procedujemy już tej sprawy. Został tymczasowo aresztowany i osadzony w areszcie w Fuldzie. Sprawą zajmuje się prokuratura w Fuldzie i będzie ona rozpatrywana przez tamtejszy sąd okręgowy - przekazuje Wirtualnej Polsce Rolf Schwarz, rzecznik sądu rejonowego Bad Hersfeld w niemieckiej Hesji.
Kiedy niemiecki wymiar sprawiedliwości zajmie się sprawą? - Prokuratura Okręgowa w Krakowie nie ma informacji na temat wyznaczonego terminu procedowania sprawy przez niemiecki sąd. W mojej ocenie ten termin powinien już zostać wyznaczony. Wiemy, że Mirosław M. nadal przebywa w areszcie. Został zatrzymany w oparciu o Europejski Nakaz Aresztowania. Teraz ruch należy do strony niemieckiej - mówi nam Janusz Kowalski, rzecznik krakowskiej prokuratury okręgowej.
Wcześniej polscy śledczy byli przekonani, że procedura sprowadzenia podejrzanego potrwa nie dłużej niż siedem dni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy, to właśnie w Hesji, 7 kwietnia, Mirosław M. został zatrzymany przez lokalną policję. Jak ujawniło Deutsche Welle, to polscy robotnicy, pracujący w okolicach centrum logistycznego Niederaula, ok. 10 kilometrów od Bad Hersfeld, na podstawie informacji w mediach społecznościowych rozpoznali samochód mężczyzny.
Podejrzany o zabójstwo od kilku dni przebywał na parkingu, śpiąc w swoim aucie. Robotnicy zaalarmowali policję, która zatrzymała całkowicie zaskoczonego mężczyznę, podejrzanego o morderstwo swojej matki i siostry.
Szokujące odkrycie w domu w Spytkowicach
54-letni Mirosław M. ze Spytkowic w powiecie wadowickim poszukiwany był w związku z zabójstwem kobiet w wieku 73 i 48 lat. Poszukiwania trwały od 3 kwietnia. Wtedy to funkcjonariusze dokonali odkrycia zwłok.
Jak dowiedziała się nieoficjalnie Wirtualna Polska, służby zaalarmowała wicedyrektor szkoły. Zadzwoniła na numer alarmowy 112 z informacją, że z pracownicą biblioteki nie ma kontaktu. Z kolei według "Gazety Krakowskiej" w tym samym czasie pod dom bibliotekarki podjechał jeden z pracowników szkoły, który miał przez okno zobaczyć ciało.
Z wstępnych wyników sekcji zwłok wynika, że jedna z kobiet doznała urazów czaszkowo-mózgowych na skutek siedmiu uderzeń tępym narzędziem. Druga z kobiet doznała takich urazów na skutek pięciu uderzeń.
Do zabójstw mogła posłużyć siekiera, którą policjanci znaleźli w miejscu zbrodni. Dzień po zabójstwie wadowicka prokuratura rejonowa wydała postanowienie o postawieniu Mirosławowi M. dwóch zarzutów zabójstwa.
Sylwester Ruszkiewicz i Tomasz Waleński, dziennikarze Wirtualnej Polski
Czytaj również: "Zrobiła się totalna cisza". Wstrząsające relacje po morderstwie