Zbiornik przeciwpowodziowy zamiast wsi
Na nic protesty i błagania mieszkańców - w podraciborskich Nieboczowach zburzono pierwszy dom.
Wygląda na to, że wieś jest skazana na zagładę i nie uratuje jej
nawet opór mieszkańców. Za kilka lat powstanie tu potężny zbiornik
przeciwpowodziowy - pisze "Dziennik Zachodni".
15.12.2006 | aktual.: 15.12.2006 00:24
Ciężki sprzęt wjechał do wsi z samego rana. O 8.25 łyżka olbrzymiej koparki wgryzła się dach jednopiętrowego domu przy ul. Kochanowskiego. Godzinę później była tam sterta gruzu, z której wystawał tylko fragment starego węglowego pieca kuchennego.
Kierownikiem robót jest Ernest Głąb. Wcześniej wyburzył pięć domów w sąsiedniej Ligocie Tworkowskiej, ale tam ludzie pogodzili się już z losem. Gdy wjeżdżał do Nieboczów, trochę się bał. Na szczęście nie ma kłopotów. Sołtys tylko przyjechał i kazał, by po wszystkim było dobrze posprzątane. Teraz burzymy dwa domy, potem następne trzy w okolicy- mówi Głąb.
Ale Cecylia Jureczko zapowiada, że się nie podda: Z tamtego domu pochodzę. W nowym mieszkam od dziesięciu lat, nigdzie mi nie będzie tak dobrze jak tu. Może jeszcze wygramy i przetrwamy?
Tak samo myślą inni mieszkańcy Nieboczów, ale ich nadzieje mogą okazać się złudne. Budowa zbiornika jest jedną z najważniejszych inwestycji w programie rządowym. Nieboczowianie protestują od lat, ale przegrali już we wszystkich możliwych instancjach. Teraz liczą na kasację decyzji o lokalizacji zbiornika w Sądzie Najwyższym - to ostatnia deska ratunku. Jednak inwestorzy są przekonani, że do tego nie dojdzie.
Co ciekawe, mieszkańcom Nieboczów inwestor proponuje przeniesienie wsi w całości. Razem z domami, chodnikami, remizą, kościołem, budynkami użyteczności publicznej. W ten sposób mogą powstać drugie Nieboczowy, tyle że w innym miejscu, na terenie gminy Lubomia - dodaje Radaszkiewicz. (PAP)