Zbiórka pieniędzy na Mateusza Kijowskiego. "Nie możemy tracić człowieka - lidera"
Czy "Stypendium Wolności" w wysokości 25 tysięcy złotych wystarczy, by zatrzymać byłego przewodniczącego Komitetu Obrony Demokracji w Polsce? Nie wiadomo, ale taki jest plan. Elżbieta Pawłowicz, sympatyzująca z KOD, prywatnie siostra posłanki PiS Krystyny Pawłowicz, zorganizowała zbiórkę. Nie dla wszystkich jednak jest to szczytny cel. Według Kataryny to "zrzutka na oszusta".
27.11.2017 | aktual.: 28.03.2022 11:17
"Kochani, dwa lata temu Mateusz Kijowski pomógł nam się zorganizować do walki o praworządność w Polsce. Na jego zawołanie wyszliśmy na ulice, organizowaliśmy się w całej Polsce i nie tylko tutaj. Zaczęliśmy się uczyć, więcej rozumieć, widzieć dalej i reagować mądrzej. Mateusz zawsze był z nami. Byliśmy razem przez ostatnie dwa lata. Pokażmy, że umiemy być solidarni również teraz, kiedy jest trudniej" - napisała na Facebooku Elżbieta Pawłowicz.
Wyjaśniła, że pisząc o niełatwych czasach, ma na myśli ciężką sytuację finansową Kijowskiego. Apeluje o pomoc dla byłego przewodniczącego KOD.
"Dołącz do naszej społeczności i pomóż. Liczy się każda kwota. Każde 5, 10 czy 15 złotych. A jeżeli możesz wspomóc nasze działanie kwotą nieco większą, tym lepiej. Ufundujmy 'Stypendium Wolności' - niech Mateusz zostanie z nami w Polsce!" - podkreśliła. Na koniec poprosiła o udostępnianie wpisu.
Pod nim pojawiło się sporo pozytywnych komentarzy i deklaracje wpłaty pieniędzy. - Pomysł szlachetny i oczywiście dorzucę się, ale obawiam się, że na dłuższą metę to nie rozwiąże problemów Mateusza - napisała jedna z internautek.
Na Twitterze do sprawy odniosła się Kataryna. Nie była tak łaskawa dla Kijowskiego jak użytkowniczki Facebooka. "Zrzutka na oszusta, bo po ujawnieniu, że wystawiał lewe faktury nikt go nie chce zatrudnić" - napisała.
Przypomnijmy, że Kijowskiego w złym świetle stawiała sprawa niepłacenia alimentów swoim dzieciom, a także kwestia świadczenia i rozliczania usług na rzecz KOD.
Cel i powody zbierania pieniędzy
Zbiórka prowadzona jest za pośrednictwem serwisu zrzutka.pl. Tam Pawłowicz rozwinęła swoją argumentację. Jak zaznaczyła, Kijowski za pomoc w wale o praworządność w Polsce "zapłacił spokojem swoim i swojej rodziny oraz dramatycznym obniżeniem standardów życia".
"Z dnia na dzień stracił najważniejsze źródła utrzymania. Padł ofiarą nagonki medialnej, a wszyscy, z którymi współpracował w 2016 rokiem, są poddani licznym kontrolom skarbowym, wzywani na komendy policji czy do prokuratur" - kontynuowała organizatorka zbiórki.
Zadała też pytanie, dlaczego władza zaatakowała byłego przewodniczącego KOD? I sama na nie odpowiedziała: "Bo stał się rozpoznawalną twarzą ruchu obywatelskiego protestu. A najłatwiej zniszczyć ruch, uderzając w jego lidera".
Choć na stronie widnieje kwota 25 tys. zł - która miałaby umożliwić Kijowskiemu i jego rodzinie spłatę najpilniejszych zobowiązań - zbiórka ma zakończyć się do czasu znalezienia przez niego źródła utrzymania. "Mateusz nie może znaleźć w Polsce zatrudnienia. Nie jest w stanie wywiązywać się ze swoich zobowiązań finansowych, a przecież wcześniej żył jak każdy z nas" - tłumaczy Pawłowicz.
To wciąż nie koniec. "Pracujemy z prawnikami nad mechanizmem stypendialnym, który mógłby w sposób przejrzysty i czytelny pomóc w funkcjonowaniu aktywnym opozycjonistom, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji. Myślimy o powołaniu fundacji, która dałaby osobowość prawną do organizowania różnych form aktywności obywatelskiej i pozwoliła na profesjonalne metody pozyskiwania funduszy na taką działalność" - dodała organizatorka zbiórki.
Źródło: Facebook/WP