Zbigniew Wassermann: postępowanie lustracyjne jest bardzo ułomne
Postępowanie, przypomnę prokuratorskie, o to, że lustracja była zmanipulowana jest pewnego rodzaju szantażem wobec osoby lustrowanej. Bardzo poważny zarzut - przestępstwo przeciwko organom konstytucyjnym państwa - artykuł 128 kodeksu karnego: "zagrożony karą do 10 lat pozbawienia wolności". Bardzo poważny zarzut. Z drugiej strony postępowanie lustracyjne, quasi sądowe postepowanie, bardzo ułomne w stosunku do klasycznego postępowania - powiedział minister Zbigniew Wassermann, koordynator służb specjalnych, gość "Salonu Politycznego Trójki".
29.06.2006 | aktual.: 29.06.2006 15:20
Jolanta Pieńkowska: Panie ministrze - Zyta Gilowska milczała aż do wczoraj. To co powiedziała wywołało sensację. Pana to też zaskoczyło, czy nie?
Zbigniew Wassermann: Ja myślę, że mamy do czynienia z taką sytuacją kiedy jak zaczynają się prawem przewidziane procedury to w instytucjach, które je stosują powinny tego typu wypowiedzi być wygłaszane, i tam powinny być oceniane. Takie są reguły gry państwa prawa. Natomiast oświadczenia, wypowiedzi publiczne nie mogą mieć takiego waloru, waloru wiarygodności, waloru składania ich pod pewną odpowiedzialnością. Dlatego wolałbym poczekać co wykażą postępowania. Postępowanie, przypomnę prokuratorskie, o to, że lustracja była zmanipulowana jest pewnego rodzaju szantażem wobec osoby lustrowanej. Bardzo poważny zarzut - przestępstwo przeciwko organom konstytucyjnym państwa - artykuł 128 kodeksu karnego: "zagrożony karą do 10 lat pozbawienia wolności". Bardzo poważny zarzut. Z drugiej strony postępowanie lustracyjne, quasi sądowe postępowanie, bardzo ułomne w stosunku do klasycznego postępowania.
Które w ogóle nie wiadomo czy się rozpocznie.
- Zobaczymy. Dzisiaj zapadnie decyzja. Dlaczego ułomne? Dlatego, że zazwyczaj oparte o materiały i zeznania byłych funkcjonariuszy SB. Doświadczenie uczy, że różnie z tym bywa. Często jest to manipulowane, oni często zmieniają swoje zeznania, są wątpliwości do autentyczności dokumentów, dlatego trzeba z dużą wrażliwością do takiego materiału dowodowego podchodzić. A z drugiej strony to jest ta ułomna procedura karna czyli przepisy jak postępować w tej sprawie. Ona jest daleko niedoskonała. Ona stwarza sama w sobie kłopoty, np. zapoznawać czy nie zapoznawać z materiałami prowadzonego postępowania przez rzecznika osobę, która jest lustrowana. I teraz jeżeli tak popatrzymy na sprawę lustracyjną to nie ma się co dziwić, że osoba, która jest poddawana lustracji może być zaniepokojona kiedy nie wie czym dysponuje rzecznik.
Ale nie powiedział pan czy zaskoczyło pana wczoraj oświadczenie Zyty Gilowskiej czy nie, że już w 2004 roku była ostrzegana przez znaną posłankę Platformy Obywatelskiej - wiadomo już dziś, że chodzi o Martę Fogler, że "jest przeciwko niej montowana prowokacja lustracyjna".
- Ja myślę, że kogoś kto się przez kilkadziesiąt lat zajmuje prawem tego typu rzeczy nie zaskakują. Powtarzam, trzeba je zweryfikować, sprawdzić i wtedy ocenić. Fakt nowy, dotychczas publicznie nigdzie nie głoszony.
Ale błąd Zyty Gilowskiej, że publicznie mówi o takich rzeczach?
- Myślę, że nie powinna mówić w sytuacji kiedy mówi to np. prokuratorowi, nie powinna. Bo to już idzie w trybie właściwym, przez prawo określonym, jest w rękach właściwej instytucji. Powinniśmy poczekać. Kto wie czy nie powinien także poczekać sąd lustracyjny, jakie będą ustalenia prokuratury i wtedy podejść do tej sprawy lustracyjnej w taki sposób, że albo jest ona wyczyszczona z zarzutu szantażu i nacisku albo też trzeba rozważać to z taką przypadłością tej sprawy.
Przeczytaj cały wywiad