Zbigniew Wasserman: podzielimy się władzą, na ile będzie wymagał tego interes państwa
Myślę, że jest interes nadrzędny – to jest interes państwa. I na tyle, na ile interes państwa tego będzie wymagał, to my się władzą podzielimy - powiedział poseł PiS Zbigniew Wasserman w "Sygnałach Dnia".
24.10.2005 | aktual.: 24.10.2005 11:00
Sygnały Dnia: No tak, ale znalazłem pana wypowiedź, że koalicja będzie miała sens tylko wtedy, gdy politycy Prawa i Sprawiedliwości radykalnie zmienią swoją dotychczasową ocenę programu gospodarczego Platformy. Sądzi pan, że zanosi się na takie radykalne zmiany?
Jacek Protasiewicz: Staram się być logiczny w swoim rozumowaniu i jeśli kampania Prawa i Sprawiedliwości oraz Lecha Kaczyńskiego, zwłaszcza w ostatniej fazie, koncentrowała się na ostrej, fundamentalnej krytyce rozwiązań zwłaszcza gospodarczych, proponowanych przez Platformę Obywatelską, no to musi być zadane dzisiaj pytanie i ja to pytanie stawiam, stawiam we własnym imieniu, a nie w imieniu władz partii, Platformy Obywatelskiej, bo nie jestem członkiem statutowych gremiów podejmujących decyzje polityczne, ale to pytanie musi brzmieć – jak można z kimś, czyj program się nie akceptowało, czyj program oceniało się jako katastrofalny dla większości Polaków, jak można z kimś takim tworzyć dzisiaj koalicję i realizować program gospodarczy, w części przynajmniej albo istotnej części będącej właśnie tworem tego znienawidzonego czy tak bardzo zniechęcającego konkurenta czy partnera politycznego?
No to jak można, panie pośle? Pan poseł Wasserman.
Zbigniew Wasserman: Przede wszystkim jestem nieco rozczarowany takim stawianiem sprawy. Po pierwsze myślę, że tu chodzi o ważniejszą rzecz niż przeprofilowanie partii, niż zwycięstwo programu partii. My ciągle chcemy mówić o innej Polsce, o spełnieniu oczekiwań milionów ludzi w naszym kraju żyjących, oczekujących, że wreszcie klasa polityczna potrafi usiąść i powiedzieć: robimy coś dla kraju, nie robimy dla swojej partii, dla swojego programu, dla swojego zwycięstwa. Tak już mieliśmy i to doprowadziło do tego, że dzisiaj bardzo narzekamy na tych, którzy wybierają, że obrazili się na klasę polityczną. W takich warunkach nie ma się co dziwić. Przecież to jest priorytet, żeby w naszym kraju było inaczej. W związku z tym trzeba usiąść do rozmów i trzeba powiedzieć tak – ktoś wygrał i ktoś przegrał; to wcale nie znaczy, że ten, kto przegrał nie może niczego realizować, ale to znaczy, że on powinien posłuchać, co proponuje ten, kto wygrał, bo on wygrał, bo to ludzie wybrali. I tutaj trzeba troszkę pokory,
której ciągle kolegom z Platformy brakuje. To jest służba publiczna, to jest konieczność działania z wyrzeczeniami, a nie konieczność dla pozyskania dla siebie i dla swojej partii, dla swoich interesów. Ale ja mam nadzieję, że po pewnych emocjach związanych z wyborami my siądziemy do stołu i wyjdzie z tego to, na czekają ludzie, a nie to, na co czekają politycy.
A czy Prawo i Sprawiedliwość lubi dzielić się władzą? Zwłaszcza w takiej sytuacji, kiedy wygrało wybory parlamentarne i prezydenckie?
Zbigniew Wasserman: Myślę, że jest interes nadrzędny – to jest interes państwa. I na tyle, na ile interes państwa tego będzie wymagał, to my się władzą podzielimy.
Pan Jacek Protasiewicz – mimo tych wątpliwości, jakie pan ma, czy uważa pan, że ta piątkowa data podpisania umowy koalicyjnej to rzeczywiście realny termin?
Jacek Protasiewicz: Kluczowe będzie te pięć dni, gdzie rozmowy zejdą na poziom programu, bowiem – raz jeszcze powiem – nie można zaklinać rzeczywistości, a to, wydaje mi się, słyszę z usta pana posła Wassermana, nie można realizować wspólnego programu z formacją, której program w kampanii wyborczej dopiero co zakończonej bardzo długiej, był fundamentalnie atakowany, a propozycje Platformy Obywatelskiej były przedstawiane jako nieszczęście dla kraju. Prawo i Sprawiedliwość, panowie musicie się zdecydować, czy Platforma ma program, który Polskę pomoże uzdrowić, czy Platforma ma program, który zniszczy Polskę. A waszymi partnerami, bo samodzielnie nie jesteście w stanie stworzyć rządu, w Parlamencie będą posłowie z klubu Samoobrony z Andrzejem Lepperem na czele, ewentualnie PSL-u czy nawet Ligi Polskich Rodzin, bo to byli sojusznicy waszej wizji. I z ust Prawa i Sprawiedliwości i kandydata na prezydenta nie usłyszeliśmy krytycznych uwag na temat propozycji Andrzeja Leppera, tylko na temat propozycji
Platformy Obywatelskiej. I to jest rzecz, która w ciągu tych pięciu dni w praktyce będzie zweryfikowana. Bo ta postawa, która była prezentowana w kampanii wyborczej moim zdaniem nie daje szansy na pozytywny efekt w postaci wspólnego programu. Ale jest te pięć dni i rzeczywiście kurz bitewny opadnie, emocje opadną i może okaże się, że ten program, ta Platforma jednak nie jest taka diaboliczna, jak była przedstawiana w kampanii przez Prawo i Sprawiedliwość.