Zbigniew Lewicki: coś stało się z Saddamem Husajnem

Znikła z ulic cała ta struktura Saddama Husajna. Pytanie dlaczego? Takim rozsądnym wyjaśnienie, ale opartym tylko na spekulacjach to jest to, że jednak coś stało się z Saddamem Husajnem. I z całym dowództwem. Że to bombardowanie sprzed kilku dni, którego udało się dokonać tymi czterema tonowymi bombami sprawiło, że zginęło bardzo wielu ludzi z góry. I ta wiadomość się rozniosła. I w tym momencie wszyscy, którzy mieli walczyć nagle się wystraszyli. Zrozumieli, że nie ma dowódców, nie ma przywódców. Zginęli, uciekli - powiedział w Salonie Politycznym Trójki prof. Zbigniew Lewicki.

10.04.2003 | aktual.: 10.04.2003 11:18

Jolanta Pieńkowska: Panie profesorze mówiło się o wielkiej bitwie, o długotrwałym oblężeniu Bagdadu. Tego, co stało się wczoraj chyba nikt się nie spodziewał łącznie z amerykańskimi żołnierzami. Jak pan sądzi, jak mogło do tego dojść?

Zbigniew Lewicki: Tego naprawdę nie wiemy. Najprawdopodobniej mieliśmy do czynienia z kolejnym rajdem, jak to było parokrotnie już wykonywane. I okazało się nagle, że nie ma obrony. Nie ma obrony, policjanci znikli z ulic, znikli z ulic agenci, znikła z ulic cała ta struktura Saddama Husajna. Pytanie dlaczego? Takim rozsądnym wyjaśnienie, ale opartym tylko na spekulacjach to jest to, że jednak coś stało się z Saddamem Husajnem. I z całym dowództwem. Że to bombardowanie sprzed kilku dni, którego udało się dokonać tymi czterema tonowymi bombami sprawiło, że zginęło bardzo wielu ludzi z góry. I ta wiadomość się rozniosła. I w tym momencie wszyscy, którzy mieli walczyć nagle się wystraszyli. Zrozumieli, że nie ma dowódców, nie ma przywódców. Zginęli, uciekli. I oni sami przebrali się prawdopodobnie w cywilne stroje i gdzieś tam w tym pięciomilionowym mieście się rozmyli.

Jolanta Pieńkowska: Ale jest tak, że wywiady brytyjski i amerykański się spierają. Oficerowie CIA są pewni, że tak, jak pan mówi Saddam zginął. Brytyjski MI6 twierdzi, że na pewno żyje. Oficerowie Pentagonu też mówią, że raczej żyje. Czy możliwe jest to, że Husajnowi jego najbliższym udało się uciec do rodzinnego miasta Tikritu i tam się będzie bronił?

Zbigniew Lewicki: Być może sam Husajn, być może jeden z jego synów uciekł, ale struktura władzy znikła. I chyba to ci ludzie, którzy tam służyli reżimowi i walczyli o ten reżim, wiadzą także, że będą za to ponosili odpowiedzialność, oni chyba to zrozumieli. Nie ma struktury władzy, nie ma informacji z góry wydawanych, rozkazów. Tego najprawdopodobniej zabrakło. I oni nie zajmowali się konkretnie tym, co się stało z Saddamem albo jednym z jego synów, tylko, że ich dowództwo zapewne przestało wydawać rozkazy. I oni zrozumieli, że coś się na górze stało. I oni nie będą narażali swojego życia. Nie ma innego wyjaśnienia. Bo przecież oni nie uciekli masowo z Bagdadu. Jeśli nawet jakaś część z nich udała się do Tikritu w taki, czy inny sposób, to nie byłyby ruchy masowe. Byłyby zauważone przez satelity, przez wywiad amerykański. Więc oni się nie wynieśli z Bagdadu, oni się rozmyli w tym tłumie. I w tej chwili będzie oczywiście bardzo trudno ich znaleźć.

Jolanta Pieńkowska: I stąd się bierze ten wczorajszy apel sekretarza obrony, który wczoraj apelował i do dziennikarzy, i do samych Irakijczyków:"...mówcie kto was gnębił, o tym, co przeżywaliście. To jest jedyna szansa na to, żeby odnaleźć tych, którzy was gnębili...".

Zbigniew Lewicki: To jest jedyna szansa na dwie sytuacje. Po pierwsze na to, by udało się w Iraku przeprowadzić konieczną, nazwijmy to tak, historycznie przez analogie denazyfikacją, desaddamizacją, jakkolwiek to nazwać. Żeby ci ludzie, którzy byli częścią aparatu władzy, z tego aparatu władzy odeszli. Odpowiedzialni bezpośrednio powinni ponieść karę. Ale wszyscy powinni odejść. Trzeba ich zidentyfikować. Do tego potrzebne są archiwa. Archiwa nie wiadomo, czy są. Prawdopodobnie część z nich, dużą część usiłowali wywieźć Rosjanie, w tym słynnym konwoju. W związku z tym może być niełatwo znaleźć tych ludzi. A druga sprawa to jest taka, żeby mieszkańcy Bagdadu, innych miast wydawali ich po to, aby mogli być osądzeni, a nie dokonywali samosądów. Bo rzeczą chyba najbardziej negatywną dla rozwoju sytuacji w Iraku byłoby, gdyby teraz doszło do samosądów, do linczów. Wtedy demokracja prawdopodobnie nie mogłaby się narodzić.

Jolanta Pieńkowska: Tylko jest pytanie, czy Irak jest w ogóle takim krajem, w którym demokracja może się narodzić, bo jednak mamy masowe szabrownictwo, bo jednak mamy taki pełen chaos na ulicach i takie wyczekiwanie - no dobrze, nie ma Husajna, co będzie dalej?

Zbigniew Lewicki: Samym szabrownictwem może tak bardzo bym się nie przejmował. Ono na dobrą sprawę głównie kierowane jest przeciwko gmachom administracji, rządowym. To jest taki rodzaj rewanżu z jednej strony, a z drugiej strony takiej chęci, żeby coś mieć. Może nawet nie z powodów materialnych, ale jako taki namacalny dowód, że brałem udział w tym, co się stało. Ja sądzę, że to jest w dużej mierze taka motywacja. Aczkolwiek oczywiście jakaś grupa szabruje dla pieniędzy. To się na pewno uda opanować. Ale tym prędzej uda się to zrobić, im prędzej uda się ustanowić przejściową administrację. Z tego, co wiadomo Amerykanie od dłuższego czasu tego rodzaju treningi prowadzili.(Polskie Radio/an)

Źródło artykułu:WP Wiadomości
usawojnairak
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)