Zbieg potwierdza przypuszczenia o białoruskim "szwadronie śmierci"
Kolejna relacja zbiegłego do Niemiec pułkownika białoruskiego MSW Alega Ałkajewa potwierdza przypuszczenie, że na Białorusi działał z polecenia prezydenta Aleksandra Łukaszenki "szwadron śmierci", likwidujący białoruskich opozycjonistów.
24.08.2001 | aktual.: 22.06.2002 14:29
W piątkowym wydaniu niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" napisał, że Ałkajew, który przez ostatnie 10 lat sprawował funkcję naczelnika więzienia śledczego w Mińsku, był odpowiedzialny za wykonywanie wyroków kary śmierci. Był obecny podczas 130 egzekucji, dokonanych strzałem w tył głowy z wyposażonego w tłumik pistoletu PB-9.
W rozmowie z "FAZ" Ałkajew poinformował, że ówczesny minister spraw wewnętrznych Białorusi Jurij Siwakow zabierał kilkakrotnie pistolet przeznaczony do wykonywania wyroków śmierci, zwracając go po kilku dniach.
W październiku 1999 r. na ustny rozkaz Siwakowa w egzekucji uczestniczył szef jednostki specjalnej, Pawluczenko.
Pawluczenko niewiele mówił, pytał tylko wykonującego egzekucję, dlaczego strzela w tył głowy, a nie w serce. To bardziej skuteczne, a i krwi jest mniej. Miało się wrażenie, że Pawluczenko już kiedyś zastrzelił z bliskiej odległości człowieka - powiedział Ałkajew "FAZ".(jd)