PolskaZawisza już nie jest oskarżony

Zawisza już nie jest oskarżony

Do sądu w Jaworznie wpłynęło pismo w sprawie wycofania aktu oskarżenia przeciwko posłowi PiS Arturowi Zawiszy, który z powództwa prywatnego odpowiadał za pobicie przed przejściem granicznym w Tatrach Ryszarda K. Wcześniej oświadczenie w tej sprawie zostało przesłane do sądu pocztą.

Zawisza już nie jest oskarżony
Źródło zdjęć: © PAP

19.09.2006 | aktual.: 19.09.2006 19:45

Złożyłem dziś stosowne pismo w biurze podawczym, aby - do czasu kiedy podobne dotrze do sądu pocztą - sąd nie dowiadywał się o wycofaniu aktu oskarżenia z mediów - powiedział pełnomocnik Ryszarda K., mec. Sławomir Kania.

Jak dodał, w piśmie jest informacja, że warunkiem wycofania oskarżenia jest pokrycie przez Zawiszę kosztów postępowania sądowego. Nie chciał mówić o warunkach zawartej ugody, bo - jak podkreślił - zobowiązuje go do tego tajemnica adwokacka.

Incydent, który znalazł epilog w sądzie, miał miejsce w maju 2002 r. na przejściu granicznym w Łysej Polanie w Tatrach. Ryszard K. oskarżał Zawiszę o to, że ten uderzył go w głowę podczas awantury przed przejściem granicznym.

Mimo złożenia pisma, przed sądem trwa uruchomiona wcześniej procedura związana z procesem - w środę katowicki sąd okręgowy ma rozpatrywać wniosek pełnomocnika Zawiszy o przekazanie sprawy do Warszawy. Wcześniej taki wniosek został już prawomocnie odrzucony.

Proces, w którym poseł PiS, szef sejmowej komisji śledczej ds. banków, jest oskarżony o pobicie, przypomniały ostatnio media. Zarzuciły one Zawiszy, że sprawa w tak długim czasie nie zakończyła się prawomocnym wyrokiem, bo ten nie stawiał się w sądzie, mimo prawidłowo odebranych przez członków jego rodziny wezwań.

W połowie września katowicki sąd okręgowy podzielił zdanie Ryszarda K. i jego żony, że postępowanie w tej sprawie jest przewlekłe, odrzucił jednak ich wniosek o przyznanie po 2 tys. zł odszkodowania z tego tytułu.

Ryszard K. oskarżał Zawiszę o to, że ten go uderzył. Polityk PiS miał tłumaczyć, że była to tylko energiczna gestykulacja, jednak K. twierdził, że Zawisza zachowywał się jak karateka. Do sprzeczki doszło w związku z korkiem na drodze do granicy. K. twierdzi, że jechał prawidłowo, Zawisza miał pretensje, że K. łamie przepisy. Państwo K. skierowali sprawę do sądu w Zakopanem. Potem miała trafić do Warszawy, ale tamtejszy sąd odrzucił taką możliwość. Ostatecznie proces rozpoczął się w 2004 roku w Jaworznie.

W połowie 2005 roku oskarżony został uniewinniony, jednak w grudniu sąd okręgowy skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia, wskazując m.in. na uchybienia proceduralne, niedostateczne wyjaśnienie okoliczności zajścia oraz konieczność przesłuchania jeszcze jednego świadka - strażnika granicznego, który miał widzieć incydent. Jego nazwiska dotąd nie ustalono.

Jak przed kilkoma dniami mówiła rzeczniczka katowickiego sądu okręgowego, ponowny proces de facto nie ruszył, głównie z powodu nieobecności oskarżonego i jego obrońcy. Część winy za przewlekłość obciąża jednak także sąd, który wyznaczał terminy rozpraw co cztery miesiące i uznawał np. pisma pełnomocnika oskarżonego o odroczenie rozpraw.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)