Zatrzymany w środę ws. pobicia na plaży w Gdyni zwolniony bez zarzutów
Mężczyzna, zatrzymany na Śląsku jako podejrzewany ws. pobicia obywateli Meksyku na plaży w Gdyni, został w czwartek zwolniony. Nie usłyszał żadnych zarzutów; zdaniem prokuratury nie ma dowodów na to, że brał udziału w bójce. Złożył zeznania jako świadek.
29.08.2013 | aktual.: 30.08.2013 17:06
O zwolnieniu mężczyzny poinformował szef Prokuratury Rejonowej w Gdyni Witold Niesiołowski. Jak wyjaśnił prokurator, 23-letni mieszkaniec Świętochłowic został zwolniony, bo prokuratura nie dysponowała żadnym dowodami na udział w bójce lub popełnienie przez niego jakiegokolwiek innego przestępstwa.
Niesiołowski poinformował jednocześnie, że mężczyzna był na gdyńskiej plaży, gdy doszło do pobicia. - W czwartek złożył on w prokuraturze obszerne zeznania w tej sprawie w charakterze świadka - powiedział prokurator, odmawiając jednak - ze względu na dobro śledztwa - informacji na temat treści zeznań.
Mieszkańca Świętochłowic zatrzymała w środę - jako podejrzewanego o udział w pobiciu - śląska policja: mężczyzna został przewieziony do Gdyni. Policja zidentyfikowała mężczyznę dzięki nagraniom z przebiegu zajść. Rzecznik policji w Gdyni Michał Rusak odmówił komentarza na temat rozbieżności w ocenie policji i prokuratury co do związku mężczyzny z zajściem. Dodał, że policja nadal poszukuje kolejnych osób, które mogą mieć związek z incydentem. Przypomniał, że śląska policja zna personalia co najmniej czterech osób, które są podejrzewane o udział w pobiciu.
23-latek był czwartym mieszkańcem Śląska zatrzymanym w związku z bójką na plaży. W ubiegłym tygodniu policja zatrzymała 29-letniego mieszkańca Rudy Śląskiej, 25-letniego mieszkańca Staszkowa oraz 33-letniego katowiczanina, którym przedstawiono zarzut pobicia. Pierwszy z mężczyzn został aresztowany, na areszt dwóch pozostałych nie zgodził się gdyński sąd; prokuratura złożyła zażalenie na tę decyzję. Termin rozpatrzenia zażalenia nie został jeszcze wyznaczony.
18 sierpnia na plaży w Gdyni grupa Polaków - głównie kibiców Ruchu Chorzów, którzy tego samego dnia wieczorem mieli kibicować swojej drużynie w meczu z Arką Gdynia - pobiła meksykańskich marynarzy.
Świadkowie zajścia informowali media o opieszałej reakcji policji na wezwania na plażę. Komendant główny policji oraz komendant wojewódzki w Gdańsku przeprowadzili kontrole w tej sprawie. W efekcie stanowisko stracił zastępca komendanta miejskiego policji w Gdyni, który dowodził operacją zabezpieczenia meczu z Ruchem Chorzów. Komendant główny policji Marek Działoszyński uznał, że mimo wystarczającej liczby policjantów nie skierował on na plażę patroli, które oddziaływałyby prewencyjnie na zgromadzone tam osoby. Komendant zarzucił też gdyńskiej policji "brak aktywności w zakresie ustalenia i zatrzymania uczestników bijatyki na plaży jeszcze w trakcie pobytu kibiców na samym stadionie bądź też po jego opuszczeniu".
Także kontrola przeprowadzona na poziomie komendy wojewódzkiej wykazała nieprawidłowości: m.in. niektóre zgłoszenia od świadków zdarzeń na plaży nie zostały przekazane do stanowiska dowodzenia. Wszczęto postępowania dyscyplinarne wobec pięciu gdyńskich policjantów, którym zarzucono m.in. niewłaściwe reakcje lub niewłaściwe przekazywanie informacji. Postępowania prowadzi rzecznik dyscyplinarny działający przy komendancie miejskim gdyńskiej policji.
W ostatnich dniach prokurator generalny Andrzej Seremet wystosował do swoich podwładnych zalecenie, by w sprawach, w których stadionowi chuligani atakują policjantów lub inne osoby, prokuratorzy żądali bezwzględnych kar więzienia. Seremet zobowiązał prokuratorów, by w przypadku gdy stwierdzą, że dany pseudokibic kolejny raz dopuścił się podobnego przestępstwa, zawiadamiać sąd, który wcześniej skazał tę osobę, aby odwiesić wymierzoną wtedy karę.