Zatrzymanie sprawców słynnego linczu było nielegalne
Sąd Rejonowy w Olsztynie uznał, że zatrzymanie braci Winków z Włodowa przez policję w połowie stycznia było nielegalne i niezasadne. Policja zatrzymała mężczyzn na 48 godzin, ponieważ uważała, że mogli mieć oni informacje o zaginionym mieszkańcu tej wsi. Decyzja sądu oznacza otwartą drogę do wystąpienia o odszkodowanie.
16.02.2012 | aktual.: 16.02.2012 14:46
Dwaj z trzech zatrzymanych, Mirosław i Krzysztof, to sprawcy głośnego linczu we Włodowie w 2005 roku, kiedy to zginął 60-letni recydywista, który w zakładach karnych spędził 30 lat. Do linczu doszło, bo policja nie interweniowała, gdy Józef C. groził mieszkańcom wioski.
Sąd, rozpatrując zażalenia obrońców, uznał, że zatrzymanie Winków na 48 godzin w komisariacie i przesłuchiwanie ich było bezzasadne. Jak wyjaśnił rozpatrujący zażalenie sędzia Karol Beśka, w polskim prawie "nie występuje instytucja zatrzymania świadka".
Obrońca braci mec. Józef Lubieniecki podkreślił, że bracia Winkowie nie byli osobami podejrzewanymi, tylko mieli status świadków, a w trakcie przesłuchania nie postawiono im żadnego zarzutu. Decyzja sądu jest prawomocna.
Decyzja sądu oznacza otwartą drogę do wystąpienia o odszkodowanie. Mec. Lubieniecki nie wykluczył, że takich odszkodowań będzie domagał się na drodze cywilnej od policjantów, którzy uczestniczyli w zatrzymaniu i przesłuchiwaniu braci Winków. Obrońca wyraził zgodę na opublikowanie nazwisk braci z Włodowa.
Mariola Plichta z warmińsko-mazurskiej policji poproszona o skomentowanie decyzji sądu rejonowego w Olsztynie powiedziała, że zgodnie z art. 244 Kodeksu postępowania karnego uzasadnione jest zatrzymanie podejrzanego, jeśli zachodzi podejrzenie popełnienia przez niego przestępstwa, a towarzyszy temu obawa, iż może on uciec, ukrywać się albo zacierać ślady.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Mieczysław Orzechowski podkreślił, że sprawą możliwych nieprawidłowości podczas zatrzymania i przesłuchiwania braci zajęła się Prokuratura Rejonowa Olsztyn Północ. Do tej prokuratury trafiły m.in. skargi na zachowanie policjantów, które były adresowane do komendantów policji: głównego i wojewódzkiego.
- Na razie trwają czynności wyjaśniające, po nich prokurator zdecyduje, czy umorzyć postępowanie, czy wszcząć śledztwo - wyjaśnił Orzechowski.
Bracia Mirosław, Wiesław i Krzysztof Winkowie zostali zatrzymani w swych domach w połowie stycznia i spędzili w komisariacie 48 godzin. Jak wyjaśniła wówczas Mariola Plichta z biura prasowego warmińsko-mazurskiej policji, podstawą do zatrzymania trzech mężczyzn były informacje, że mogą oni mieć wiedzę na temat zaginionego pod koniec ubiegłego roku mieszkańca wsi Włodowo. Po 48 godzinach bracia zostali wypuszczeni do domów; nadal mają status świadków.
Jak podali obrońcy, podczas przesłuchań policjanci grozili Winkom użyciem pałek policyjnych, stosowali groźby słowne, próbowali przekupić w zamian za to, że "bracia podadzą informację o ukryciu zwłok zaginionego". Obrońcy wskazują także, że jeden z policjantów miał grozić pistoletem, przystawiając go do kolana jednemu z braci. Jeden z braci, zwolniony z komisariatu wieczorem, nie mając pieniędzy i telefonu komórkowego, musiał wracać do domu pieszo 49 km.
Obrońcy złożyli także skargi na policjantów uczestniczących w zatrzymaniu braci do komendantów: głównego, wojewódzkiego i miejskiego w Olsztynie.
Sprawa zaginionego mieszkańca Włodowa, w której policja zatrzymała Winków, została już wyjaśniona. Jego zwłoki znaleziono na początku lutego w jeziorze Włodowski we Włodowie, a sekcja zwłok wykazała wstępnie, że przyczyną śmierci mężczyzny było utonięcie i inne osoby nie przyczyniły się do tego.
Za lincz we Włodowie sprzed sześciu lat na kary po cztery lata więzienia skazani zostali trzej bracia: Mirosław, Krzysztof i Tomasz Winkowie. Pozostali jednak na wolności, ponieważ jeszcze przed rozpatrzeniem kasacji w grudniu 2009 r. prezydent Lech Kaczyński ich ułaskawił. Zawiesił wykonanie wobec nich kary na okres 10 lat - dzięki czemu bracia nie trafili do więzienia.
W innej sprawie związanej z linczem na kary po 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu i grzywny skazani zostali także dwaj policjanci z komisariatu w Dobrym Mieście za zlekceważenie sygnałów od mieszkańców o zagrożeniu i zbyt późną interwencję we Włodowie.