Zastępczy ojciec, który bił 4,5‑latkę aresztowany
Sąd Okręgowy w Koszalinie zdecydował o aresztowaniu 37-letniego Romana S. - zastępczego rodzica, podejrzanego o bicie 4,5-letniej Roksany z podkoszalińskiego Manowa. Poinformowała o tym rzeczniczka koszalińskiej policji Urszula Tokarzewicz. W areszcie przebywa już żona mężczyzny, 34-letnia Elżbieta S.
11.04.2008 | aktual.: 11.04.2008 14:40
Obydwojgu rodzicom zastępczym koszalińska prokuratura okręgowa postawiła w czwartek zarzuty znęcania się nad dzieckiem ze szczególnym okrucieństwem.
Dziecko od trzech dni przebywa w szpitalu w Koszalinie. Jak mówił rzecznik Prokuratury Okręgowej w Koszalinie Ryszard Gąsiorowski, nie ma zagrożenia dla jej życia, ale obrażenia ciała m.in. głowy, tułowia, kończyn, wskazują na wielodniowe maltretowanie.
Małżeństwo, które dla dziewczynki i jej dwóch starszych braci w wieku 10 i 12 lat, tworzyło od paru miesięcy rodzinę zastępczą, zostało zatrzymane przez policję we wtorek. W chwili zatrzymania byli pijani. Obydwoje zostali przesłuchani przez prokuratora, przyznali się do winy.
Z ustaleń policji i prokuratury wynika, że dziewczynka była bardzo źle traktowana przez rodziców zastępczych, którzy wobec niej stosowali różne formy kar. Dziecko było bite rękoma, pasem. Gdy dziewczynce robiły się rany na ciele posypywano je solą, by bardziej bolało. Kazano jej klęczeć z podniesionymi do góry rękami, dawano do jedzenia ostre i słone potrawy, a potem odmawiano jej picia - opisywał Gąsiorowski.
Kobieta w trakcie przesłuchania wyjaśniała, że Roksana była nieposłuszna i dlatego w ten sposób musiała ją karać. Mężczyzna zaś zeznał, że w pewnym momencie zaczął postępować tak, jak żona, i też bił dziecko.
W sprawie przesłuchano już także braci Roksany. Obydwaj potwierdzili, że siostra była bita przez rodziców zastępczych; przyznali też, że bili oni również i ich.
Rodzina mieszka w Manowie pod Koszalinem. W grudniu ub. r. Sąd Rejonowy w Kętrzynie ustanowił państwa S. rodziną zastępczą dla trójki rodzeństwa. O podejrzeniu znęcania się nad dziećmi zawiadomili policję pracownicy miejscowego ośrodka pomocy społecznej.
Podejrzanym grozi do 10 lat więzienia.