Polska"Zasłużony podziemny wydawca był agentem SB"

"Zasłużony podziemny wydawca był agentem SB"

Działacz opozycji od lat 70., szef
podziemnej Oficyny Literackiej Henryk Karkosza był agentem SB -
ustalili jego dawni koledzy na podstawie akt z Instytutu Pamięci
Narodowej. Informację o tym opublikowali w najnowszym, 41. numerze
kwartalnika historycznego "Karta".

29.07.2004 15:25

Karkosza agentem

Ośrodek "Karta" - dokumentujący najnowszą historię Polski - wydrukował w słowniku biograficznym opozycji PRL biogram Karkoszy, jednego z organizatorów niezależnego ruchu wydawniczego pod koniec lat 70., współtwórcy podziemnego wydawnictwa KOS oraz szefa Oficyny Literackiej. W liście opublikowanym w "Karcie" członkowie Studenckiego Komitetu "Solidarności" - ośrodka opozycji z Krakowa w drugiej połowie lat 70. - napisali, że dowiedzieli się, iż Karkosza był agentem SB.

"Sądzimy, że należy przekazać do wiadomości publicznej prawdę o aktach zdrady i mistyfikacji, której sami ulegliśmy. Uważamy, że wszyscy mają prawo do jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, kto podjął ryzyko zaangażowania się w słusznej sprawie, a kto wybrał rolę instrumentu komunistycznego systemu represji" - napisali sygnatariusze. Są to m.in. Ewa Bielińska-Kulik (członek redakcji podziemnego "Tygodnika Mazowsze"), Andrzej Mietkowski (były dyrektor redakcji Radia Wolna Europa w Warszawie), Jan Polkowski (poeta i rzecznik rządu Jana Olszewskiego)
Józef Ruszar, Bogusław Sonik (b. dyrektor Biura Kraków 2000), Bronisław Wildstein (publicysta "Rzeczpospolitej").

To, że Karkosza został 'wrzucony' w nasze środowisko - jak wszystko na to wskazuje jako oficer SB - wywnioskowaliśmy z materiałów otrzymanych z IPN; to ustalenie ma 100% pewności - powiedział Wildstein.

Dodał, że "służbowym" zadaniem Karkoszy było zmonopolizowanie niezależnego ruchu wydawniczego, co mu się ostatecznie nie udało. Nie da się już ustalić, jakie szkody wyrządził; faktem, że tworzył różne konflikty w środowisku - podkreślił Wildstein, zwracając uwagę, że Karkosza nie był najważniejszą postacią środowiska. Zaznaczył, że wydawał on "naprawdę dobre książki", m.in. George'a Orwella, Stanisława Barańczaka, Adama Zagajewskiego. Wildstein ujawnił, że już po swych ustaleniach skontaktował się z Karkoszą, który wyraził chęć spotkania z nim, ale "tylko po to, by ustalić, co o nim wiemy".

Zapytany, jak ocenia ujawnienie w całym tym kontekście nazwiska Karkoszy (nie jest dziś on znaną, publiczną postacią), Wildstein odparł, że "niemoralne byłoby jego nieujawnienie". Zapowiedział, że jeśli ujawni się jakichś innych znaczących agentów w tym środowisku, ich nazwiska też będą ujawnione. Wiedzieliśmy, że są wśród nas agenci; to nie dezawuuje naszej działalności - zastrzegł.

Drugi przypadek

Autorzy listu zwrócili uwagę, że informacja o agenturalnej przeszłości Karkoszy powinna się znaleźć w kolejnych wydaniach słownika. Według szefa ośrodka "Karta" Zbigniewa Gluzy, biogramy opozycjonistów, którzy podjęli działalność jako agenci policji politycznej, powinny być usuwane ze słownika. Czy tak robić, czy tylko w kolejnych wydaniach zaznaczać, że dana osoba była agentem, zdecyduje Rada Programowa "Karty".

To drugi taki przypadek - w 2001 r. ci sami działacze SKS ujawnili, że jeden z nich, Lesław Maleszka, współpracował z SB. Maleszka, dziennikarz "Gazety Wyborczej", przyznał po tym, że był agentem i poprosił o wybaczenie "wszystkich, którym wyrządził krzywdę". Prezes IPN Leon Kieres apelował wtedy o rozwagę do osób, które z akt otrzymanych z IPN dowiedzą się, kto na nich donosił, bo "każdy sam bierze na siebie odpowiedzialność". Dodał, że IPN nie odpowiada za zawartość akt specsłużb PRL ani za to, kto i jak je upowszechni.

IPN ujawnia represjonowanym w PRL akta służb specjalnych wraz - jeżeli dana osoba sobie tego życzy - z nazwiskami agentów (Wildstein powiedział, że już o to wystąpił w sprawie Karkoszy). Swoje akta poznało dotychczas kilkanaście tysięcy "poszkodowanych" - jak ustawa o IPN określa wszystkich tych, których inwigilowano w PRL, a którzy nie byli agentami (ci bowiem nie mają dostępu do żadnych akt Instytutu).

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)