Zasłużony ksiądz molestował dzieci? Śledczy szukają pokrzywdzonych
Biskup radomski informację o tym, że jeden z podległych mu księży mógł molestować dzieci w czasie swojej posługi kapłańskiej, otrzymał w 2013 roku. Mimo że zlecił zbadanie sprawy, kuria nie podjęła działań. Duchowny to jeden z bohaterów opozycji czasów PRL pierwszej "Solidarności".
02.06.2020 09:31
Ks. Stanisław S. to znana i ceniona osobistość. W latach 1980–1990 był wikarym w parafii św. Barbary w Pionkach. Zajął się wówczas działalnością opozycyjną i dwa wydawał podziemne pisma „Barykada” i „Robotnik”. W grudniu 2018 roku prezydent Andrzej Duda odznaczył go Medalem 100-lecia Odzyskania Niepodległości. Od września Jak podaje "Rzeczpospolita" od 2019 roku Prokuratura Rejonowa w Zwoleniu prowadzi śledztwo w sprawie doprowadzenia przez niego „do obcowania płciowego nieletnich poniżej lat 15-u, w okresie od 1985 roku do 2016 roku”. Dziennik podkreśla, że do tej pory zeznani obciążające duchownego złożyło dziewięć osób.
"Rzeczpospolitej” pokrzywdzony. Później nigdy więcej nie miałem okazji rozmawiać z biskupem. "Jakiemuś księdzu zostawiłem maila i to wszystko", dodaje.
- Doniesienie do prokuratury wpłynęło m.in. z Kwatery Głównej ZHP oraz kurii diecezjalnej w Radomiu w lipcu 2019 roku – podaje Rzeczpospolita. Jak się okazało, jesienią w 2013 roku do kurii zgłosił się mężczyzna, który w wieku dziewięciu lat był molestowany seksualnie przez księdza Stanisława S. W rozmowie z dziennikiem wspomina, że ksiądz zaprosił go do siebie na plebanię, włączył bajki, a następnie rozebrał. Kiedy zajście zobaczyła zakonnica najprawdopodobniej na niego doniosła, ponieważ duchowny zniknął z Pionek.
Mężczyzna 4 listopada 2013 roku udał się na rozmowę z biskupem Henrykiem Tomasikiem. Towarzyszył im sekretarz, który po pewnym czasie wyszedł. - Była bardzo spokojna. Biskup pozwolił mi się wygadać, pamiętam, że na początku mówiłem dość nieskładnie – relacjonuje "Rzeczpospolitej” pokrzywdzony. Później nigdy więcej nie miałem okazji rozmawiać z biskupem. "Jakiemuś księdzu zostawiłem maila i to wszystko", dodaje.
**Zobacz wideo: Jarosław Gowin z ochroną. Polityk potwierdza doniesienia WP. "Zacząłem otrzymywać groźby"**(( video_player https://video.wp.pl/mid,2053440,klip.html true #adv=1# ))
7 listopada 2013 roku mężczyzna po raz kolejny przyszedł do kurii. Przyjął go ks. Sławomir Fundowicz, kanclerz. - Powtórzyłem wszystko to, co mówiłem wcześniej biskupowi. Na koniec on wydrukował jeden egzemplarz i dał mi do przeczytania - mówi dziennikowi. Umówili się, że ksiądz zeskanuje dokument i wyśle go mailem. Nigdy to się nie stało.
W listopadzie 2016 roku ponownie napisał do ks. Fundowicza. Dostał odpowiedź, że ksiądz od trzech lat jest proboszczem parafii w Przytyku. "Nie jestem w stanie przypomnieć sobie Pana sprawy", czyta. Dwa lata później na tworzonej przez fundację „Nie lękajcie się” mapie pedofilii w Kościele odnajduje miejscowości, w których pracował ks. Stanisław S. Oznaczało to, że Kościół zupełnie nic z tym nie zrobił. W 2019 roku zgłosił się do prokuratury. Wszystko wskazywało na to, że nie był jedyną ofiarą ks. Stanisława S. Jeszcze w 1999 roku media donosiły o tym, że molestował on seksualnie podopiecznych Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Opactwie. Sprawa nie została jednak wyjaśniona.
Teraz ten wątek podjęła w śledztwie prokuratura w Zwoleniu. Jak informuje "Rz" prokurator Beata Galas, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Radomiu, która nadzoruje sprawę "śledczy zwrócili się do Kuratorium Oświaty i Wychowania w Radomiu o potwierdzenie informacji dotyczących postępowania, które miało być prowadzone w związku z zachowaniem ks. Stanisława S. wobec podopiecznych Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Opactwie". Zwróci się również do kurii o udostępnienie materiałów z postępowania kanonicznego. Prokurator będzie szukała świadków. Do tej pory zgłosiło się dziewięć osób.
Źródło: Rzeczpospolita