Pobicia nie było? Prokuratura umarza głośną sprawę
Prokuratura Rejonowa Warszawa Śródmieście-Północ umorzyła śledztwo ws. pobicia dyrektora Studium Europy Wschodniej UW Jana Malickiego. Po analizie zebranych dowodów i zeznań świadków śledczy stwierdzili - jak przekazał prok. Piotr Antoni Skiba - że "czynu nie popełniono".
Decyzję o umorzeniu śledztwa podjęto po tym, jak pięciokrotnie przesłuchano pokrzywdzonego, jedenastu innych świadków, przeprowadzono oględziny miejsca zdarzenia, osoby pokrzywdzonej, zapisu monitoringu i telefonu.
Ponadto uzyskano opinię z zakresu medycyny sądowej dotyczącą obrażeń Malickiego określającą sposób ich powstania.
- Konfrontując zeznania pokrzywdzonego ze zgromadzonym materiałem dowodowym, uznano, że żaden z przeprowadzonych dowodów nie dał podstaw do przyjęcia, aby powstanie obrażeń u Jana Malickiego było spowodowane działaniem lub zaniechaniem innej osoby fizycznej - podkreślił prokurator Skiba.
Prokuratura umarza śledztwo ws. rzekomego pobicia. "Wypadek"
W toku śledztwa ustalono, że obrażenia Malickiego były wyłącznie wynikiem nieszczęśliwego wypadku. Naukowiec potknął się na chodniku lub schodach w parku Kazimierzowskim, co mogło skutkować u niego utratą pamięci.
Postanowienie nie jest prawomocne.
Pobicia nie było. Prof. Malicki mógł stracić pamięć
Do incydentu, które - wedle pierwszych relacji miało być pobiciem - doszło w grudniu ubiegłego roku.
W styczniu prof. Malicki opowiadał, że mężczyźni, którzy mieli go zaatakować, zapytali "jak pan nazywa się". - Jak mi wrócił kolejny obraz do pamięci, to wywnioskowałem z tego, że w tym jest element wschodni, bo w tym jest błąd składniowy. Polak zapytałby "jak pan się nazywa", a policja w ogóle "proszę imię i nazwisko", wiem, bo parę mandatów w życiu zapłaciłem - mówił.
Wspomniał, że mógł być śledzony, gdyż we wrześniu podczas wieczornych spacerów kilka razy widział tego samego człowieka. Sprawy jednak wówczas nie zgłosił.
Naukowiec podkreślał, że nie pamięta "najważniejszego momentu", czyli tuż przed utratą przytomności.
Przeczytaj też:
Źródło: PAP/WP Wiadomości