Zaskakujące zeznania korespondenta "Newsweeka" z Iranu
Aresztowany przez irańskie władze miejscowy korespondent Newsweeka złożył zaskakujące zeznania. Maziar Bahari miał przyznać, że zachodni dziennikarze, którzy przyjechali do Iranu relacjonować wybory, są szpiegami i pracują na rzecz rządów swoich krajów.
Reporter wystąpił na konferencji prasowej, w której uczestniczyli jedynie dziennikarze irańskich mediów. Bahari miał potwierdzić, że został przez redakcję "Newsweeka" zmuszony do pisania nieprawdziwych artykułów.
Szef paryskiego biura gazety Christopher Dickey w rozmowie z BBC odrzucił te oskarżenia. Powiedział, że Bahari pracował dla "Newsweeka" od lat i jest jednym z najlepszych dziennikarzy. Informacje irańskich mediów nazwał "niedorzecznymi". - Nie znamy okoliczności, w jakich to mówił, a nawet tego, jak wyglądał, gdy wypowiadał takie słowa. Powinniśmy odrzucić to oświadczenie jako nieprawdziwe i niewiarygodne - powiedział Dickey.
Irańskie władze już wcześniej oskarżały zachód o prowokowanie zamieszek, do jakich doszło po wyborach. Iran wydalił nawet ze swojego terytorium dwóch brytyjskich dyplomatów. Wysocy urzędnicy irańskiego wywiadu mówili też, że za protestami opozycji stoi CIA.
W.Cegielski