Zaskakujące słowa Seremeta: to rodzaj szantażu
Gest prokuratora Mikołaja Przybyła odebrałem jako rodzaj moralnego szantażu, który w publicznym dyskursie w demokratycznym państwie nie może być stosowany - powiedział na posiedzeniu sejmowej komisji sprawiedliwości prokurator generalny Andrzej Seremet. W jego ocenie ostatnie zdarzenia w prokuraturze to "przykry incydent, którego rychłe rozwiązanie jest niezbędne".
18.01.2012 | aktual.: 18.01.2012 16:19
Seremet przedstawia posłom sejmowej komisji informację na temat aktualnej sytuacji w prokuraturze. Wcześniej prokurator generalny poinformował dziennikarzy, że chce powołania płk. Jerzego Artymiaka na szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej. Obecnie funkcję tę pełni gen. Krzysztof Parulski.
Kwestie związane z ewentualnym odwołaniem Parulskiego pojawiły się po ubiegłotygodniowych wydarzeniach, gdy prokurator wojskowy z Poznania płk Mikołaj Przybył postrzelił się w przerwie konferencji prasowej. Jak potem tłumaczył, chciał tym gestem ratować prokuraturę wojskową pod kierunkiem gen. Parulskiego.
Odnosząc się do gestu prok. Przybyła, Seremet powiedział, że "obrona swojego przełożonego takimi metodami jest absolutnie niedopuszczalna". Prokurator generalny dodał, że po incydencie samopostrzelenia się prok. Przybyła 9 stycznia zadzwonił do gen. Parulskiego. - W telefonicznej rozmowie podjętej z mojej inicjatywy gen. Parulski obciążył mnie odpowiedzialnością za incydent w Poznaniu, po czym przerwał połączenie, próby ponownego skomunikowania się z moim zastępcą okazały się bezskuteczne - mówił prokurator generalny.
"Reforma nie jest jeszcze zakończona"
- Przed prokuraturą stoją wyzwania ustrojowe, reforma tej instytucji nie jest jeszcze zakończona - powiedział Seremet. Jak mówił, ta reforma została zapoczątkowana rozdzieleniem funkcji ministra sprawiedliwości od prokuratora generalnego w 2010 r.
Spotkanie Seremeta z komisją ma związek z ubiegłotygodniowymi wydarzeniami, gdy prokurator wojskowy z Poznania płk Mikołaj Przybył postrzelił się w przerwie konferencji prasowej. Jak potem tłumaczył płk Przybył, chciał tym gestem m.in. ratować prokuraturę wojskową pod kierunkiem gen. Krzysztofa Parulskiego.
Prokurator generalny poinformował już dziennikarzy, że chce zmiany szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej: odwołania gen. Parulskiego i mianowania w jego miejsce płk. Jerzego Artymiaka. Wystąpił już do szefa MON o zaopiniowanie wniosku w sprawie tej zmiany. - W przypadku akceptacji tej kandydatury wystąpię do prezydenta o powołanie mojego kandydata na stanowisko zastępcy prokuratora generalnego, naczelnego prokuratora wojskowego, w miejsce gen. Parulskiego - zaznaczył Seremet.
"Ma pan nasze pełne wsparcie"
Występując w trakcie posiedzenia sejmowej komisji sprawiedliwości, na którym pojawił się Seremet, Mariusz Kamiński (PiS) oświadczył, że jego ugrupowanie za "skandaliczne i niedopuszczalne" uznaje zachowanie naczelnego prokuratora wojskowego gen. Krzysztofa Parulskiego, które ocenia jako wypowiedzenie posłuszeństwa przełożonemu przez podwładnego.
- Akceptujemy pana wniosek do prezydenta (ws. zmiany szefa NPW). Jego dalsze losy będą testem na podejście partii rządzącej do kwestii niezależności prokuratury, bo stworzono fikcję tej niezależności - mówił Kamiński. Według niego o tej fikcji świadczy to, że prokurator generalny ma znikomy wpływ na funkcjonowanie prokuratury, bo nie może samodzielnie nadać prokuraturze regulaminu urzędowania ani nie ma samodzielności budżetowej. - Walczy pan o resztki swej niezależności w prokuraturze. Ma pan nasze wsparcie w tej walce - zadeklarował poseł PiS.
Małgorzata Szmajdzińska (SLD) prosiła Seremeta o jasną deklarację, czy jest za likwidacją prokuratur wojskowych. Sama - jak powiedziała - jest za tym, aby ograniczać liczbę jednostek prokuratury wojskowej, ale podkreśliła, że nie powinno się odchodzić całkowicie od tej struktury, bo nikt - jej zdaniem - nie zastąpi prokuratorów wojskowych np. na misjach zagranicznych.
"Parulski potrafi godnie zachować się w ekstremalnych warunkach"
Nadzór nad śledztwem smoleńskim wykonywany przez prok. Marka Pasionka nie był nadzorem, który w ocenie mojej i naczelnego prokuratora wojskowego mógłby zostać uznany za właściwy - oświadczył prokurator generalny Andrzej Seremet.
- Być może państwa to zaskoczy, ale zgadzam się z gen. Krzysztofem Parulskim w tej sprawie - powiedział Seremet posłom sejmowej komisji sprawiedliwości, której członkowie prosili go o ocenę działalności Pasionka. Zapowiedział zarazem, że nie zamierza wpływać na działalność rzecznika dyscyplinarnego badającego sprawę Pasionka.
Prokurator generalny dodał, że jego merytoryczna ocena pracy naczelnego prokuratora wojskowego gen. Krzysztofa Parulskiego jest "wysoka". Jak zaznaczył, także na miejscu katastrofy samolotu pod Smoleńskiem, gdzie dało się zauważyć "pewną chaotyczność w działalności różnych instytucji - nie tylko polskich", gen. Parulski - w ocenie Seremeta - okazał się człowiekiem, "który godnie potrafi zachować się w tak ekstremalnych warunkach". Tak samo Seremet ocenia działalność w Smoleńsku innych prokuratorów.
Jak podkreślił, jego intencją jest, żeby zmiana personalna, do której dąży w prokuraturze wojskowej, nie miała wpływu na bieg śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej.
"Nie widzę podstaw do własnej dymisji"
Prokurator generalny Andrzej Seremet powiedział, że nie widzi podstaw do swojej dymisji. Dodał, że prokuratura wojskowa powinna znaleźć się w strukturach prokuratury cywilnej.
Seremet zaznaczył, że jego rola w ostatnich wydarzeniach dotyczących prokuratury nie uzasadnia potrzeby rozważania ustąpienia ze stanowiska. Prokurator generalny poinformował wcześniej, że chce zmiany szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej - odwołania gen. Krzysztofa Parulskiego i mianowania w jego miejsce płk. Jerzego Artymiaka.
- Jeżeli mówimy o tym, że prokurator generalny ponosi odpowiedzialność za funkcjonowanie prokuratury w całości, to rozwiązanie, że powołuje i odwołuje mojego zastępcę prezydent - a w przypadku naczelnego prokuratora wojskowego po uzgodnieniu mojego stanowiska z szefem MON - stwarza sytuację, że możliwość doboru przeze mnie zastępców jest wysoce ograniczona - ocenił prokurator generalny.
Seremet przedstawił posłom z sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka informację o aktualnej sytuacji w prokuraturze. - Nie zajmowałem dotąd kategorycznego stanowiska, ale ostatnie wydarzenia utwierdzają mnie w przekonaniu, że trzeba struktury prokuratury wojskowej wcielić do struktur powszechnych - powiedział Seremet. Dodał, że "nie oznacza to pogorszenia statusu prokuratorów wojskowych, odebrania im jakichkolwiek przywilejów bądź odebrania im jakichkolwiek prowadzonych przez nich spraw".
Seremet zaznaczył także, że byłoby lepiej, żeby zapisy dotyczące prokuratury znalazły się w konstytucji. - Cieszę się, że otwiera się pozytywna dyskusja nad sytuacją w prokuraturze i że ten wątek w tej dyskusji też się pojawia - mówił.
"Jeśli prezydentowi jest przykro, to mnie też"
Wniosek o zmianę na stanowisku szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej nie trafi na biurko prezydenta, dopóki prokurator generalny i szef MON nie wypracują zgodnego stanowiska w tej sprawie - oświadczył prokurator generalny Andrzej Seremet.
Pytany , dlaczego ze swoimi decyzjami nie poczekał na przyszłotygodniowe posiedzenie Krajowej Rady Prokuratury, która na wniosek prezydenta miała mediować pomiędzy nim a Krzysztofem Parulskim, Seremet odparł, że mediacja mogłaby się odbywać między skłóconymi równorzędnymi osobami. - A to nie ten przypadek - zauważył.
- Zachwianie tej hierarchii przez generała Parulskiego uprawniało mnie do podjęcia tej decyzji jako jego przełożonego - powiedział. Na uwagę, że Kancelaria Prezydenta informuje, iż Bronisław Komorowski jest zaskoczony decyzją Seremeta podjętą przed posiedzeniem KRP, prokurator generalny odparł, że "rozmawiał z prezydentem także o tych sprawach". - Jeśli prezydentowi jest przykro, to i mnie jest przykro - powiedział, i dodał: "ja uczyniłem to, co do mnie zgodnie z prawem i moim sumieniem należało".
Seremet nie chciał odpowiadać na pytanie, co będzie, jeśli prezydent nie zgodzi się na odwołanie szefa NPW. Prosił o zadanie mu takiego pytania wówczas, jeśli taka byłaby decyzja Komorowskiego. Jak podkreślił, ruch jest teraz po stronie ministra obrony, z którym muszą wypracować wspólne stanowisko - dopiero potem sprawa trafia na biurko prezydenta.
Wcześniej w czasie sejmowej komisji sprawiedliwości Seremet zapewniał posłów, że ponad 6 tysięcy prokuratorów w Polsce pracuje bez zakłóceń. - Ale jednocześnie sześć tysięcy trzystu prokuratorów oczekiwało na mój ruch - oczekiwało, czy prokurator generalny będzie tolerował wystąpienia, które w jawny sposób kontestują jego pozycję - dodał.
Jak powiedział, gdyby przeszedł do porządku dziennego nad sytuacją z Parulskim, dałby "czytelny sygnał, że przystaję na takie zachowania". - Dziś takie zachowanie, a być może jutro jakiś prokurator apelacyjny sprzeciwiłby się temu, żebym etat prokuratora rejonowego z jakiejś miejscowości przesunął do innej - wyjaśniał.