Zarzuty wobec Sobotki
Zarzuty związane z ujawnieniem informacji o
akcji CBŚ w Starachowicach postawiła Zbigniewowi
Sobotce Prokuratura Okręgowa w Kielcach. Były wiceszef MSWiA
został przesłuchany w charakterze podejrzanego. Nie przyznał się
do winy; we wtorek przesłuchanie Sobotki będzie kontynuowane.
Prokuratura nie przewiduje na razie przesłuchania szefa policji
gen. Antoniego Kowalczyka.
Sobotka przyjechał do prokuratury przed godziną dziewiątą. Przed wejściem powiedział dziennikarzom: "długo czekałem na ten czas, nareszcie nastąpił, szkoda, że tak późno". "Przyjechaliśmy tu wyjaśnić oczywiste nieporozumienia, którymi sprawa obrosła" - dodał jego obrońca Wojciech Tomczyk. Były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji spędził w prokuraturze ponad dziewięć godzin.
Prokuratura postawiła posłowi zarzuty ujawnienia tajemnicy państwowej, godzenia się na utrudnianie postępowania przygotowawczego w śledztwie w sprawie starachowickiej, jak też godzenia się na narażenie na bezpośrednie niebezpieczeństwo życia i zdrowia policjantów biorących pod przykryciem udział w akcji specjalnej w Starachowicach - oznajmił zastępca prokuratora okręgowego Janusz Bors.
Według Borsa zarzuty postawiono na podstawie całości zgromadzonego materiału dowodowego. Sobotka odpowiadał obszernie na wszystkie pytania. Prokurator odmówił informacji na temat treści jego wyjaśnień. Wobec b. wiceministra nie zastosowano żadnych środków zapobiegawczych. Jego przesłuchanie będzie kontynuowane we wtorek.
Pytany o konfrontację Sobotki z komendantem głównym policji, generałem Antonim Kowalczykiem, Bors odpowiedział, że prokuratura nie przewiduje tej czynności procesowej.
"Na dzień dzisiejszy żadne decyzje w tym przedmiocie nie zapadły. Jeżeli takiej decyzji nie ma, to znaczy, że nie ma na razie takiej potrzeby. Jeżeli taka potrzeba zajdzie, to w toku postępowania prokuratorzy prowadzący zawsze mogą taką decyzję podjąć" - powiedział wiceszef kieleckiej prokuratury.
Bors zapowiedział, że w wyniku przesłuchania Sobotki już we wtorek mają być przesłuchiwani nowi świadkowie. Nie sprecyzował, kogo wezwano do prokuratury, powiedział tylko, że nie jest to generał Kowalczyk.
Po wyjściu z prokuratury Zbigniew Sobotka powiedział dziennikarzom, że jak najbardziej szczegółowo mówił prokuratorowi, co wie w tej sprawie. Dodał, że to, co powiedział, musi pozostać tajemnicą śledztwa do chwili zakończenia postępowania prokuratorskiego.
"Oczywiście zaprzeczyłem stawianym mi zarzutom. Podtrzymuję, że jestem niewinny i starałem się dzisiaj w całym swoim wyjaśnieniu udokumentować, to, że tej wiedzy (informacji o akcji CBŚ w Starachowicach - PAP) nie posiadałem, w związku z czym (...) nie mogłem jej przekazać i nie byłem źródłem przecieku" - oświadczył.
4 lipca "Rzeczpospolita" doniosła, że z policyjnego podsłuchu wynika, iż poseł Andrzej Jagiełło zadzwonił do jednego ze starachowickich samorządowców i ostrzegł go przed planowaną akcją CBŚ. Jagiełło miał się powołać na informacje uzyskane od ówczesnego wiceministra SWiA Zbigniewa Sobotki.
Pod zarzutem utrudniania postępowania karnego poprzez poinformowanie starosty starachowickiego o planowanej akcji CBŚ stoją posłowie Andrzej Jagiełło i Henryk Długosz (Jagiełło wystąpił z klubu SLD, a Długosz zawiesił swe członkostwo w klubie tej partii).
Dwaj starachowiccy samorządowcy - starosta i wiceprzewodniczący rady powiatu - zostali zatrzymani w marcu z kilkunastoma osobami przez CBŚ i aresztowani. Prokuratura oskarżyła byłego starostę starachowickiego o usiłowanie wyłudzenia ponad 28 tys. zł odszkodowania za rzekomo skradzione auto, a byłego wiceprzewodniczącego rady powiatu o wyłudzenie odszkodowania i łapówkarstwo. Obaj mieli działać "wspólnie i w porozumieniu" z Leszkiem S. - szefem miejscowej mafii. 20 sierpnia w starachowickim sądzie rozpoczął się proces obu samorządowców i trzech innych oskarżonych.(iza)