Zarzuty przeciw dwóm pracownikom katowickiej AWF
Były dyrektor administracyjny oraz
kierownik działu technicznego Akademii Wychowania Fizycznego w
Katowicach wysyłali pracowników uczelni do prac remontowych przy
swych prywatnych domach - ustaliła policja i prokuratura. Obu
postawiono zarzuty przekroczenia uprawnień w celu osiągnięcia
korzyści majątkowej.
Poinformował o tym szef Prokuratury Rejonowej
Katowice Centrum-Zachód Grzegorz Ocieczek.
Na podstawie zgromadzonego materiału dowodowego, w tym przesłuchań świadków, ustalono, że podejrzani kierowali pracowników AWF do wykonywania prac na terenie swoich prywatnych posesji. Były one wykonywane w godzinach pracy AWF-u lub w dniach wolnych. Płaciła za to AWF - powiedział prokurator. Jak dodał, uczelnia straciła na tym ok. 25 tys. zł.
Były dyrektor administracyjny miał zlecać prace w latach 1996-2000, a kierownik działu technicznego - w latach 1997-2005. Z ustaleń śledztwa wynika, że dyrektor wysyłał robotników do prac za pośrednictwem kierownika technicznego.
Wobec kierownika działu technicznego prokuratura zastosowała 5 tys. zł poręczenia. Ponadto zabezpieczyła samochody należące do podejrzanych - toyotę corollę i bmw. Za zarzucone im przestępstwa może grozić do 10 lat więzienia. Nie przyznali się do winy.
Rzecznik AWF Jerzy Wiśniewski zapowiedział, że prześle oświadczenie uczelni w tej sprawie. Do chwili nadania tej depeszy pismo z AWF nie nadeszło.
Prokuratura nie wyklucza, że w związku z tą sprawą postawi zarzuty kolejnym pracownikom uczelni.
W innym wątku prowadzonego postępowania badane są nieprawidłowości przy budowie hali sportowej AWF, co mogło narazić uczelnię na szkody sięgające kilku milionów złotych.
Zatrzymani ostatnio mężczyźni to kolejni pracownicy katowickiej AWF, którym w ostatnich latach postawiono zarzuty w związku z wykrytymi nieprawidłowościami na tej uczelni. Blisko dwa lata temu prokuratura oskarżyła adiunkt Urszulę F., która miała przyjmować od studentów łapówki za zaliczenie egzaminu z fizjologii. Pieniądze trafiały do adiunkt za pośrednictwem absolwentów, ale też studentów, którzy sami wcześniej wręczali łapówki - wynika z ustaleń śledztwa.
W listopadzie 2003 roku policjanci zatrzymali ówczesnego rektora AWF Wiesława P. Prokuratura postawiła mu sześć zarzutów. Pięć z nich dotyczyło wyłudzenia ponad pół miliona złotych od kandydatów na studentów, którzy występowali w roli wolnych słuchaczy, szósty zaś - wyrządzenia szkody majątkowej AWF na kwotę ponad miliona złotych. W przesłanym wówczas mediom oświadczeniu P. napisał, że nie przyznaje się do popełnienia zarzuconych mu przestępstw.
Postępowanie w sprawie nieprawidłowości w AWF rozpoczęło się w listopadzie 2001, kiedy policjanci dostali sygnały o korupcji na tej uczelni. To w konsekwencji doprowadziło do kontroli Najwyższej Izby Kontroli i wykrycia dalszych nieprawidłowości. W lutym 2003 roku NIK opublikowała raport, z którego wynikało, że w wyniku niegospodarnej działalności władz uczelni AWF straciła prawie 5,3 mln zł.
Zdaniem NIK, do nieprawidłowości dochodziło w czasie kadencji trzech kolejnych rektorów AWF. Dotyczyły one m.in. sposobu wynajmowaniu obiektów uczelni, naruszeń prawa w sprawach dotyczących umów-zleceń i umów o dzieło oraz błędów w dokumentacji.