"Zarzuty Macierewicza nie do udowodnienia"

Likwidator WSI Antoni Macierewicz, ujawniając w sobotę pierwsze ustalenia tajnego raportu z likwidacji WSI, powiedział m.in., że przez 15 lat istnienia WSI dopuszczały się bezprawnych działań wobec świata mediów, polityki i gospodarki. Dodał, że w WSI są "ślady zewnętrznych inspiracji", m.in. "z bloku wschodniego".

Macierewicz zawsze był osobą, która przejaskrawiała i wyolbrzymiała. Robi to oczywiście scenicznie, bo jest na tyle inteligentny, że wie, iż wiele rzeczy o których mówi nie znajdzie nigdy potwierdzenia w faktach - powiedział Siemiątkowski.

Uważa on, że jeżeli się mówi, że służby uczestniczyły w "grach" z ludźmi biznesu, mediów, świata politycznego to trzeba pokazać tego dowody. A za chwilę się okaże, że tych dowodów nie można przedstawić, bo dotyczyłoby to tajnych współpracowników WSI. Tego się w świetle obowiązującego prawa nie da zrobić - mówił.

Jeśli ktokolwiek chciałby to rozwiązać w sposób systemowy - wprowadzić moc prawną ujawniającą aktywa operacyjne służb z ostatnich 15 lat - to byłaby to zbrodnia. Ten, kto spróbowałby to zrobić w przyszłości stawałby przed trybunałami. To oznaczałoby koniec służb - podkreślił Siemiątkowski.

Wyjaśnił, że żaden człowiek nigdy nie zdecydowałby się podjąć współpracy z żadną polską służbą wiedząc, że za chwilę przyjdzie ekipa, która zdefiniuje, że ci wszyscy, którzy za III RP to są zdrajcy, liczy się dopiero Polska od IV RP. Za chwilę przyjdę przyjdą tacy, którzy powiedzą, że Polska się liczy od V RP, a tych z IV trzeba napiętnować - mówił dalej.

Siemiątkowski powiedział, że nie wierzy, aby w raporcie Macierewicza zawarte były jakiekolwiek fakty, które mogłyby wstrząsnąć podstawami III RP. Dodał, że "jak zna Macierewicza" to wierzy on w to co mówi, ale za całym raportem kryje się też chęć zemsty PiS na niechętnych im mediach m.in. za "aferę taśmową".