Zapłodnienie na życzenie
Temat „robienie dzieci” już się nie nadaje na rubaszne dowcipy. Zapłodnienie to dziś osobna dziedzina wiedzy, gdzie operują całe sztaby specjalistów wyposażonych w najnowsze zdobycze techniki. Gdzieś w tym skomplikowanym świecie zaczyna gubić się to, co najistotniejsze.
12.11.2007 | aktual.: 12.11.2007 13:08
Posiniaczone udo Sophie Lehmann ma barwę zielono-niebieską. Trudno doszukać się tu kawałka białej skóry, by wstrzyknąć kolejną dawkę hormonów: co wieczór dwa zastrzyki przez 12 dni. 39-latka ma świadomość, że każde ukłucie przybliża ją do upragnionego celu: dziecka. To marzenie w zeszłym roku zrealizowało w Szwajcarii dzięki sztucznemu zapłodnieniu 3,8 tys. kobiet.
Sophie Lehmann jest zdrowa i płodna. Niestety jej komórki jajowe mogą kryć w sobie gen, który wywołuje ciężką chorobę mięśni. A przed tym kobieta pragnie uchronić swoje dziecko. Lekarze w szpitalu uniwersyteckim w Zurychu opracowali test umożliwiający wczesne wykrycie tego genu. Dzięki diagnostyce ciałek kierunkowych mogli zbadać zapłodnione komórki Sophie Lehmann w laboratorium, by spośród nich wybrać zarodek nieobciążony wadą genetyczną – to precedens w Szwajcarii.
Ciało zawodzi
Dla wielu kobiet zapłodnienie pozaustrojowe (IVF) to jedyna szansa na upragnione macierzyństwo. – 10–15 procent szwajcarskich par jest bezdzietnych ze względu na zaawansowany wiek kobiety, niedrożne jajowody, niskie parametry nasienia małżonka – mówi Peter Fehr, specjalista od leczenia niepłodności z Schaffhausen. Laboratoryjne poczęcie, okupione ogromnym wysiłkiem, wcale nie rokuje optymistycznie: szanse na zajście w ciążę szacuje się na około 15–30 proc. na jedną próbę. Mimo to kobiety godzą się na potencjalne powikłania zdrowotne oraz wysokie koszty zabiegów.
Sonja Kastilan
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".