Zapalono żarówkę mającą 100 lat
Zapalenie 200-watowej żarówki z włókna węglowego, wyprodukowanej na początku XX wieku w Anglii, uświetniło Święto Światła, zorganizowane w Muzeum Energetyki w Łaziskach Górnych na Śląsku. Ta unikatowa placówka gromadzi ponad 4,2 tys. eksponatów związanych z historią przemysłu energetycznego.
06.01.2010 | aktual.: 06.01.2010 15:50
Tzw. żarówka Edisona zapalana jest w muzeum raz w roku - właśnie w święto Trzech Króli. Żarówka zapala się dopiero po rozgrzaniu, które trwa kilka sekund. Świeci strugą pomarańczowego światła.
Zapalenie żarówki poprzedził pokaz, przypominający historię oświetlenia - od samodzielnego krzesania ognia, poprzez łuczywo, lampy oliwne i gazowe, oświetlenie łukowe, po światło elektryczne, współczesne świetlówki, lampy diodowe i energooszczędne żarówki rtęciowe.
100-letnia żarówka ze zbiorów łaziskiego muzeum ma długą historię. Tworzące ją włókna węglowe wykonano z bambusa. Przez kilkadziesiąt lat żarówka była używana w afrykańskiej Rodezji. W 1970 r. na aukcji staroci i osobliwości w Zimbabwe kupił ją Bogusław Stempiński z Częstochowy, w którego posiadaniu była przez 32 lata. Potem trafiła do muzeum.
Muzeum Energetyki w Łaziskach Górnych działa od 2003 r. przy tamtejszej Elektrowni Łaziska. Jest częścią Szlaku Zabytków Techniki Woj. Śląskiego. W ubiegłym roku muzeum zwiedziło ponad 5 tys. osób, a w sumie - ok. 30 tys. zwiedzających. Placówka mieści się w najstarszym budynku elektrowni, w pomieszczeniach dawnej rozdzielni elektrycznej.
Wszystkie eksponaty, wystawione na powierzchni ponad tysiąca metrów kwadratowych, są darami lub depozytami pasjonatów energetyki. Są to m.in. stare przyrządy pomiarowe, aparatura ubezpieczeniowa i laboratoryjna, domowe odbiorniki prądu, komputery, żarówki, lampy elektronowe, ale także dokumenty, mapy i fotografie.
Do najciekawszych eksponatów muzealnicy zaliczają m.in. przedwojenny silnik na biogaz, żarówki o mocy 5 tys. watów, karbidową lampkę do roweru. Ciekawostką jest miniaturowa monografia Elektrowni Łaziska, wykonana przez nieżyjącego już twórcę najmniejszych książek świata, Zygmunta Szkocnego z Katowic. Książeczka ma wymiary 6,5 na 8 mm i liczy 136 stron. Osobną kategorią w muzeum są stanowiska do demonstrowania zagrożeń, jakie niesie ze sobą prąd elektryczny.