Zapadł wyrok ws. Beaty Sawickiej i Mirosława Wądołowskiego
Po 2,5-letnim procesie na karę trzech lat więzienia skazał warszawski sąd okręgowy oskarżoną m.in. o korupcję byłą posłankę PO Beatę Sawicką. Byłego burmistrza Helu Mirosława Wądołowskiego za przyjęcie łapówki sąd skazał na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat. - Wymierzając kary, sąd wziął pod uwagę stopień winy oskarżonych i stopień szkodliwości ich czynów - mówił sędzia Hubert Gąsior.
16.05.2012 | aktual.: 16.05.2012 17:46
Prokurator Rafał Maćkowiak żądał dla Sawickiej - oskarżonej o powoływanie się na wpływy w instytucjach, przyjęcie łapówki i podżeganie do skorumpowania burmistrza Helu - kary pięciu lat więzienia i 54 tys. zł grzywny. Dla burmistrza oskarżonego o przyjęcie łapówki oskarżyciel chce kary 3,5 roku więzienia i 36 tys. zł grzywny.
W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Hubert Gąsior szczegółowo zrelacjonował odtworzony przebieg kontaktów oskarżonych z agentami CBA udającymi biznesmenów. Jednym z tych agentów był obecny poseł PiS Tomasz Kaczmarek. Przywoływał fragmenty zarejestrowanych przez CBA rozmów między Sawicką, Wądołowskim i agentami. Sawicka mówiła tam, że w zamian za pomoc w załatwieniu inwestycji na Helu oczekuje 100 lub 150 tys. zł na kampanię wyborczą. Wądołowski liczył na to, że będzie zarządzał kompleksem wypoczynkowym na Helu, który będzie wybudowany po przetargu, jaki rozpisałaby gmina. Wądołowski kilka razy pytał udającego biznesmena agenta CBA, co ma wprowadzić do warunków przetargu tak, aby nikt inny nie był nim zainteresowany.
Sąd przypomniał też, że wcześniej Sawicka przyjęła od udającego biznesmena agenta Tomka drogie pióro z brylantem, ale prezentem była zaskoczona. - Zgłupiałeś? - pytała agenta Tomka, nie wiedziała wtedy, co jest prezentem. - Chcę ci podziękować i spełnić się jako szarmancki mężczyzna - odpowiedział agent. Sawicka mówiła mu, że czuje się skrępowana tym prezentem. Agent - podkreślił sąd - przełamywał opory mówiąc, że sprawiło mu satysfakcję obdarowanie jej i chce jej pomóc za to, co zrobiła dla ich biznesu. - Kobiety kochają brylanty, brylanty kochają kobiety - dodał uzasadniając podarunek.
Działania CBA wobec późniejszych oskarżonych nie miały podtekstu politycznego - ocenił sąd. Zdaniem sądu sprawa uzyskała taki podtekst już po zatrzymaniu oskarżonych.
- Wykluczyć należy, że Sawicka była wytypowana przez służby i od początku planowano przeciw niej działania - mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Hubert Gąsior. Dodał, że zdaniem sądu nie znalazły potwierdzenia zarzuty o przekroczeniu "bariery cielesności" przez agenta CBA wobec Sawickiej, gdy wspólnie bawili się na dyskotece. Jak podkreślił sędzia, nie potwierdza tego przesłuchana jako świadek osoba, która była z nimi tego dnia na tańcach.
CBA zatrzymało Sawicką, ówczesną posłankę PO, w październiku 2007 r., gdy przyjmowała - jak uznano w akcie oskarżenia - łapówkę. Zatrzymany został także burmistrz Wądołowski, któremu zarzucono, że za łapówkę obiecał dokonać zmian w planie zagospodarowania przestrzennego Helu tak, aby udający biznesmenów agenci CBA mogli wybudować tam wielki ośrodek wypoczynkowy. Szczegóły nagłośnił ówczesny szef CBA Mariusz Kamiński tuż przed wyborami. Wywołało to wątpliwości PO i części mediów co do domniemanego politycznego tła operacji CBA wobec Sawickiej (usuniętej wtedy z PO). Ona sama prosiła w emocjonalnym wystąpieniu szefa CBA, by jej "nie linczował publicznie". Twierdziła, że padła ofiarą prowokacji agenta CBA. Uznała, że oficerowie CBA przekroczyli uprawnienia, podejmując wobec niej inwigilację i że namawiali ją do przestępstwa. Kamiński temu zaprzeczał.
Obrona wniosła o uniewinnienie obojga podsądnych. Zdaniem adwokatów operacja CBA była nielegalna i sąd powinien to stwierdzić w wyroku. Jak mówili, CBA nie miało przesłanek - wiarygodnej informacji o przestępstwie Sawickiej - nie powinno było więc wszczynać operacji przeciw niej. A inwigilację - przekonywali - wszczęto, rozbudzono uczucia kobiety i wykorzystano do postawienia przed sądem. Obrońcy b. posłanki podtrzymują, że udający biznesmena agent Tomek uwiódł Sawicką. Również burmistrz twierdzi, że jest niewinny i nie wiedział nawet, że we wręczonej mu przez agentów teczce są pieniądze, zaś otrzymany od nich wcześniej luksusowy zegarek uważał za reklamowy gadżet.
Odczytywanie uzasadnienia wyroku trwało 2,5 godziny. - Wymierzając kary, sąd wziął pod uwagę stopień winy oskarżonych i stopień szkodliwości ich czynów. Sąd wziął także pod uwagę, że oskarżeni działali z chęci zysku - powiedział sędzia Hubert Gąsior. Podkreślił, że korupcja jest zjawiskiem społecznie niebezpiecznym.