Zamordowana kobieta zgniła w garażu. Prokuratura trafiła na trop mordercy
W maju 2017 roku w nieistniejących obecnie garażach przy ul. Karczewskiej znaleziono rozkładające się zwłoki kobiety. Pomimo badań i poszukiwań, nie udało się ustalić jej tożsamości. Po niemal pięciu latach od tamtego odkrycia prokuratura trafiła na ślad mordercy.
Sprawa ujrzała światło dzienne pod koniec maja 2017 roku. Wówczas, rozkładające się zwłoki nieznanej kobiety, w jednym z garaży przy ul. Karczewskiej w Warszawie znalazł Bogdan M. Mężczyzna na co dzień był administratorem zabudowań w tym miejscu, ale nie potrafił się dostać do garażu nr 58. Z dzierżawcą od dłuższego czasu nie było kontaktu, zaś drzwi zamknięte na kłódkę.
M. przeciął kłódkę i gdy otworzył drzwi do garażu, przeżył szok. Na miejsce wezwano policję i prokuratora. Biegli orzekli, że do zabójstwa kobiety musiało dojść kilka miesięcy wcześniej - najpewniej jesienią 2016 roku. Jej tożsamość pozostawała nieznana.
Zamordowana kobieta zgniła w garażu. Prokuratura trafiła na trop mordercy
Po niemal pięciu latach, jak informuje "Super Express", tożsamość kobiety pozostaje nieustalona. Pomimo działań ze strony biegłych z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji, którzy odtworzyli jej wizerunek, a następnie upublicznili.
Ustawa o testach pracowników? Komentarz wiceministra zdrowia
Jak przypomina "Super Express", w chwili morderstwa kobieta miała na sobie spodnie-rurki spięte skórzanym paskiem, sweter, czarną kurtkę oraz charakterystyczne złote półbuty firmy libero.
Śledztwo ws. morderstwa kobiety ciągle nie jest zakończone i jak przekazał "SE" Marcin Saduś z Prokuratury Regionalnej w Warszawie, śledczy sprawdzają każdą poszlakę. Pojawiły się przy tym nowe ślady, za sprawą których być może uda się dotrzeć do sprawcy mordu.
- Aktualnie badane są nieujawnione wcześniej ślady DNA. Niewykluczone, że należą one do sprawcy - przekazał "Super Expressowi" prokurator Marcin Saduś.
źródło: Super Express