ŚwiatZamknięto restaurację z kocim mięsem

Zamknięto restaurację z kocim mięsem

Kilkudziesięciu obrońców zwierząt z
transparentami wdarło się do serwującej dania z kociego mięsa
restauracji w mieście Shenzhen na południu Chin, doprowadzając do
jej zamknięcia - podała agencja Xinhua.

18.06.2006 | aktual.: 18.06.2006 20:31

"Psy i koty to przyjaciele człowieka" - głosiły transparenty niesione przez 40-osobową grupę, złożoną w większości z kobiet. Zażądano zamknięcia lokalu i uwolnienia żywych kotów przeznaczonych do spożycia. Nie mogę już dalej prowadzić tego interesu, nie będę już sprzedawał kociego mięsa- obiecał cytowany przez agencję restaurator.

Protest zorganizowała założycielka strony internetowej poświęconej ochronie kotów. Tę właśnie restaurację wybrała na cel protestu, bo jej właściciel prowadził ubój kotów na ulicy, a w pobliżu znajduje się kilka szkół. Do akcji przyłączyła się m.in. miejscowa piękność, Miss Shenzhen 2005, która określiła jedzenie kotów jako zachowanie "niecywilizowane".

Spożywanie kotów i psów jest bardzo popularne na południu Chin, a także w Wietnamie i Korei Płd. Według dalekowschodniej tradycji, mięso tych zwierząt ma własności rozgrzewające i jest najzdrowsze zimą. Jednym z wykwintnych przysmaków południowochińskiej kuchni kantońskiej jest "Smok, tygrys i feniks", danie przyrządzane z mięsa węża, kota i kurczaka.

W ostatnich latach, pod wpływem kultury Zachodu, rodzi się w dużych, nowoczesnych chińskich miastach - tak jak Shenzhen, Szanghaj czy Pekin - moda na trzymanie kotów i psów jako domowych maskotek, co za czasów Mao Zedonga było traktowane jako "burżuazyjna zachcianka". Razem z tą modą rozwija się ruch obrońców zwierząt, powstają pierwsze w kraju schroniska.

W dużych chińskich miastach modny staje się też wegetarianizm, który przez wyznawców odradzającego się buddyzmu jest traktowany jako element praktyki duchowej, polegającej na jak najszerszym ograniczaniu zabijania istot żywych. Część chińskich wegetarian uważa też, że jedzenie mięsa jest po prostu niezdrowe.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)