USA. Zamieszki w Waszyngtonie. Były szef GROM mówi o zagrożeniu terrorystycznym

- Wewnętrzne zamieszki w Waszyngtonie mogą być wykorzystane przez terrorystów, którzy bacznie oglądali, co się działo w Stanach Zjednoczonych. I drugi raz takiej okazji nie odpuszczą. To bardzo niebezpieczne - mówi Wirtualnej Polsce były szef GROM-u generał Roman Polko.

USA. Starcia pod Kapitolem. W efekcie zamieszek w Waszyngtonie 4 osoby nie żyją
USA. Starcia pod Kapitolem. W efekcie zamieszek w Waszyngtonie 4 osoby nie żyją
Źródło zdjęć: © PAP | Ken Cedeno
Sylwester Ruszkiewicz

07.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 03:38

Przypomnijmy, w Waszyngtonie doszło do starć zwolenników prezydenta Donalda Trumpa z policją. Tłum wtargnął do siedziby Izby Reprezentantów i Senatu. Interweniowała Gwardia Narodowa.

W zamieszkach śmierć poniosły 4 osoby, a 52 zostały zatrzymane. Co najmniej 14 policjantów zostało poszkodowanych. W Waszyngtonie został ogłoszony stan wyjątkowy, który będzie obowiązywał do 21 stycznia, czyli pierwszego dnia po zaprzysiężeniu Joe Bidena.

USA. Ekspert mówi o postawie Donalda Trumpa

Według gen. Romana Polko, byłego szefa jednostki specjalnej GROM i byłego zastępcy szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, iskrą, która doprowadziła do tragicznych wydarzeń, była postawa prezydenta Donalda Trumpa.

- Do tej pory pod Kapitolem wystarczyło, że stał policjant, a ludzie przestrzegali prawa i porządku. W środę ta bariera została przekroczona, bo wezwał do tego bezpośrednio Donald Trump. Mimo późniejszych próśb o uspokojenie sytuacji, nadal kontynuował swoją narrację o nieuznawaniu wyników demokratycznych wyborów. Z jednej strony pokazywał, że chce ugasić pożar, a równocześnie podsycał ogień - mówi Wirtualnej Polsce gen. Roman Polko.

Jego zdaniem, wtargnięcie demonstrantów do Kongresu nie było przypadkowe.

- Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby amerykańskie służby nie miały informacji o możliwości przebiegu demonstracji. Wygląda na to, że trafiały one bezpośrednio do administracji prezydenta Donalda Trumpa, która umożliwiła i dała zielone światło zamieszkom w Kongresie. Dla podburzania tłumu Trump nie zawahał się użyć swojej władzy i służb. To rzecz bez precedensu - ocenia generał.

- To przerażające, że do Kongresu mogli wejść ludzie z bronią czy z ładunkami wybuchowymi. Zrobili to bez kontroli, praktycznie mogli wnieść wszystko. Wśród nich mogli być również zamachowcy i terroryści. W kontekście gróźb, które Iran wysyła pod adresem Stanów Zjednoczonych, to naprawdę mogło skończyć się tragicznie - uważa gen. Roman Polko.

Zdaniem byłego szefa GROM-u, zamieszki mogą być wykorzystane w przyszłości przez terrorystów.

- Terroryści drugi raz takiej okazji nie odpuszczą. To bardzo niebezpieczne. Stany Zjednoczone nadal są mocno podzielone, takich protestów może być jeszcze sporo. A wśród manifestantów pojawią się fanatycy, którzy nie będą mieli pokojowych zamiarów. W mojej opinii, cztery ofiary starć z policją obciążają prezydenta USA. Tych ofiar mogło być więcej, gdyby pojawili się tam potencjalni terroryści. Na szczęście przespali ten moment, ale kolejną taką okazję wykorzystają bez mrugnięcia okiem - mówi gen. Roman Polko.

- Rację miał prezydent George W. Bush komentując zamieszki, że tak kwestionuje się wyniki wyborów, ale w republice bananowej, a nie w Stanach Zjednoczonych. Na szczęście demokracja wygrała. To pokazuje, że nawet jeśli krajem rządzi tak nieodpowiedzialna osoba jak Donald Trump, to prawo i rozsądek zawsze zwyciężą - kończy były szef GROM-u.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (665)