Zamieszki w mieście Kananga; co najmniej 10 ofiar śmiertelnych
• W wyniku starć z policją w mieście Kananga na południu kraju zginęło ponad 10 osób
• Przewidziane w Kinszasie spotkanie opozycji z władzami w ramach tzw. dialogu narodowego zostało odwołane
• Z udziału w dialogu wycofał się Kościół
24.09.2016 | aktual.: 24.09.2016 02:24
Manifestanci w Kanandze zaatakowali miejscowe lotnisko. Niepokoje zostały wywołane nie tylko obawami, że sprawujący obecnie władzę prezydent Joseph Kabila zamierza pozostać przy władzy po zakończeniu kadencji, ale również bezczynnością władz w wyjaśnianiu okoliczności śmierci miejscowego lidera opozycji, który został zamordowany w sierpniu.
- Rozruchy w Kanandze istotnie miały miejsce, ale po południu sytuacja została całkowicie opanowana - powiedział agencji AFP Lambert Mende, którzy jest rzecznikiem rządu Demokratycznej Republiki Konga.
AFP podaje, powołując się przy tym na relację swego korespondenta, że w piątek policja przeprowadziła w Kinszasie cały szereg akcji. Po rewizjach mających na celu znalezienie nielegalnie posiadanej broni aresztowano co najmniej trzy dziesiątki osób.
Przewidziane na piątek kolejne spotkanie przedstawicieli społeczeństwa obywatelskiego, opozycji i władz w ramach tzw. dialogu narodowego zostało odwołane bez podania kolejnego terminu.
We wtorek przełożono je na piątek. Opozycyjna koalicja Rassemblement (Zjednoczenie) podała w swym wtorkowym komunikacie, że czasowo zawiesza swe uczestnictwo, ponieważ w jej szeregach nie ma jednomyślności odnośnie do dalszego udziału w pracach okrągłego stołu. - Najpierw musielibyśmy przekonać sceptyków - zaznaczono w oświadczeniu.
Także we wtorek rzecznik Kościoła Rzymsko-Katolickiego w DRK poinformował, że jego przedstawiciele nie wezmą udziału w spotkaniu dialogu narodowego. Agencje przypominają, że Kościół odgrywa niezwykle ważną rolę w życiu społecznym kraju - ponad 40 proc. Kongijczyków jest katolikami, a Kościół odegrał konstruktywną rolę w trudnej transformacji DRK w latach 90.
Kolejne ofiary śmiertelne niepokojów społecznych w DRK wydłużają listę strat wśród ludności cywilnej. Opozycyjna koalicja Rassemblement (Zjednoczenie) podawała wcześniej, że tylko w poniedziałkowych starciach w Kinszasie stolicy Demokratycznej Republiki Konga, gdzie doszło do antyrządowych manifestacji przeciwko prezydentowi Josephowi Kabili, zginęło 50 osób.
Koalicja zaapelowała jednocześnie we wtorek do społeczeństwa o gromadzenie się w centrum Kinszasy dla zamanifestowania dezaprobaty wobec brutalności sił porządkowych i dla wyrażenia protestu przeciwko przewidywanemu przedłużeniu rządów obecnego prezydenta Josepha Kabili po 20 grudnia.
W poprzedniej manifestacji zwołanej przez opozycyjną koalicję Rassemblement wzięły udział tysiące ludzi.
W tym tygodniu upływa legalny termin ogłoszenia nowych wyborów prezydenckich; powinno to nastąpić na 90 dni przed datą ich przeprowadzenia, wyznaczoną na 19 grudnia.
Opozycja oskarża Kabilę o chęć opóźnienia wyborów. W zeszłym miesiącu Państwowa Komisja Wyborcza (CENI) oświadczyła, że nie skończy kompletować spisu wyborców do lipca 2017 roku.
W zeszłym roku podczas podobnych protestów przeciwko Kabili zginęło kilkadziesiąt osób.
W zasobnej w surowce mineralne DRK przekazanie władzy nie odbyło się jeszcze nigdy w sposób pokojowy. We wschodnich, zdestabilizowanych regionach kraju nadal działają uzbrojone milicje. W regionalnych wojnach w Kongu od połowy lat 90. życie straciło kilka milionów ludzi.