Zamieszki w chińskiej dzielnicy w Mediolanie
Około 20 osób odniosło obrażenia podczas bezprecedensowych starć, do jakich doszło w chińskiej dzielnicy w Mediolanie między jej mieszkańcami a strażnikami miejskimi i policjantami.
Zamieszki rozpoczęły się, gdy około trzystu imigrantów stanęło w obronie Chinki z dzieckiem, ukaranej mandatem za złe zaparkowanie samochodu. Po tym, gdy Chińczycy otoczyli patrol straży miejskiej, wybuchła awantura, która następnie przerodziła się w szamotaninę i rozruchy.
Patrol straży miejskiej, bezradny wobec nacierającego tłumu imigrantów, wezwał na pomoc posiłki. Wtedy na ulicę, gdzie doszło do konfliktu, z niemal całego mediolańskiego "chinatown" przybyły kolejne grupy chińskich imigrantów, wznoszących okrzyki przeciwko służbom porządkowym. W starciach obrażenia odniosło kilkunastu funkcjonariuszy oraz Chińczycy, którzy nacierali na patrole sił porządkowych, trzymając w rękach flagi Chińskiej Republiki Ludowej.
Chiński konsul generalny Zhang Limin, komentując wydarzenia w Mediolanie oświadczył, że nie jest to "przypadkowy epizod", gdyż od dłuższego czasu w dzielnicy zamieszkanej przez imigrantów z jego kraju panowało poważne napięcie na tle zakazów wydawanych przez służby miejskie w sprawie handlu i ruchu ulicznego.
Sprawa zamieszek z udziałem imigrantów wywołała ożywioną dyskusję nie tylko w stolicy Lombardii, ale w całych Włoszech.
Niektórzy prawicowi politycy z rady miejskiej Mediolanu wyrazili opinię, że jeśli chińscy imigranci nie chcą przestrzegać prawa, "powinni wrócić tam, skąd przybyli".
Według oficjalnych danych we Włoszech mieszka około 120 tysięcy chińskich imigrantów; liczba ta nie uwzględnia osób przebywających nielegalnie. (sm)
Sylwia Wysocka