Zamieszki podczas marszu gejów w Budapeszcie
Po zamieszkach w centrum Budapesztu rannych jest dziesięć osób, a 56 zatrzymano. Starcia wybuchły podczas "marszu godności "gejów i lesbijek. Aby opanować sytuację, policja sprowadziła na pomoc jednostki z sąsiednich regionów kraju.
Przeciwnicy marszu godności zaatakowali 450 uczestników pochodu na bulwarze Andrassiego, rzucając w ich stronę koktajle Mołotowa, cegły, jaja i butelki. Hańba ! Posprzątamy ten brud ! - krzyczeli demonstranci.
Ofiarami ataków stali się politycy, którzy szli na czele pochodu : eurodeputowana Katalin Levai, członek kierownictwa Związku Wolnych Demokratów (SZDSZ) Gabor Horn oraz były sekretarz stanu w Urzędzie Rady Ministrów - Gabor Szetey.
Policja zatarasowała stalowymi barierami trasę pochodu, prowadzącą do Placu Bohaterów, jednak manifestanci zdołali sforsować przeszkody na niektórych skrzyżowaniach z bulwarem.
Do starć z policją doszło w pobliżu placu Oktogon. Rozjuszony tłum rozbił szyby policyjnego auta, którym usiłowano ewakuować polityków maszerujących na czele pochodu. Policjanci musieli oddać kilka ostrzegawczych strzałów, kiedy rozgniewany tłum otoczył kilku funkcjonariuszy i usiłował zlinczować uczestników manifestacji w wąskich uliczkach śródmieścia.
Jeszcze do późnej nocy Budapeszt przypominał oblężone miasto. Ponad sześć tysięcy policjantów zablokowało centrum miasta. Kilkuset funkcjonariuszy pacyfikowało demonstrantów armatkami wodnymi i gazami łzawiącymi.Akcję rozpraszania demonstrantów koordynowano z kilku policyjnych śmigłowców.
Uczestników marszu godności ewakuowano z Placu Bohaterów wagonami metra, które dojeżdżało do stacji docelowej, nie zatrzymując się na kolejnych przystankach.