Zamieszanie wokół centralnego rejestru pojazdów
Twórca oprogramowania do centralnego rejestru pojazdów oznakowanych chce odzyskać pieniądze za wykonaną licencję. Zachęcając PZU do zapłaty, gratis dorzuca dwie licencje dodatkowo. PZU zastanawia się co odpowiedzieć.
PZU nie zapłaciło mi jeszcze 2,7 mln marek z kwoty opiewającej na ponad 3 mln marek za licencję na oprogramowanie do centralnego rejestru pojazdów oznakowanych - powiedział Richard Martin prezes firmy Holodata Technologies, która wykonała oprogramowanie do centralnego rejestru pojazdów oznakowanych.
Dodał, że chcąc odzyskać te pieniądze, jest gotów dodatkowo i za darmo oddać dwie licencje na to oprogramowanie.
Pismo w tej sprawie wysłałem do obecnego prezesa PZU Zdzisława Montkiewicza. Ta spółka jest adresatem, bo w 1997 r. kupiła firmę CERPO. A właśnie z CERPO podpisałem umowę o wykonanie oprogramowania - powiedział Martin.
Rzeczniczka PZU Agnieszka Liszka powiedziała, że PZU przygotowuje odpowiedź na ofertę. List od pana Martina dotarł do nas niedawno, dlatego PZU nie zajęło jeszcze stanowiska - powiedziała Agnieszka Liszka.
Według Martina, oddanie dwóch licencji "gratis" oznacza, że PZU miałoby razem trzy licencje na oprogramowanie w cenie jednej, czyli za ok. 3 mln marek.
Do stworzenia centralnego rejestru bazy danych została powołana spółka o nazwie CERPO. Jej założycielami były: Państwowa Wytwórnia Papierów Wartościowych, Towarzystwo Ubezpieczeń Polisa i Fundacja "Bezpieczny Dom".
W 1997 roku PZU odkupiło udziały w firmie CERPO od jej założycieli. Wtedy prezesem PZU był Jan Monkiewicz. Zaś baza o pojazdach miała być utworzona na podstawie informacji o kierowcach ubezpieczonych w PZU.
W celu stworzenia centralnego rejestru, z placówek PZU zostały zebrane dane o klientach tej spółki. Potem przewiezione do Niemiec, gdzie mieściła się siedziba firmy Holodata Technologies.
Kiedy wyszło na jaw, że dane o polskich klientach są w innym kraju, prokuratura wszczęła śledztwo. Projekt zaś utworzenia centralnego rejestru został wstrzymany.
Jak informowała prasa, w trakcie śledztwa wykryto szereg przestępstw, w tym niegospodarność na szkodę PZU.
Kilka dni po mianowaniu Jana Monkiewicza na przewodniczącego Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych, prokuratura ogłosiła, że postawiła mu zarzut niegospodarności w PZU na ponad 3 mln zł.
Monkiewicz ubiegając się o to stanowisko zataił sprawę przed rekomendującym go wicepremierem i ministrem finansów Markiem Belką.
Leszek Miller domagał się jego rezygnacji, ale Monkiewicz tego nie zrobił. Ustawa nie przewiduje odwołania przewodniczącego komisji nadzoru, w sprawie którego prowadzone jest postępowanie prokuratorskie. Dopiero wyrok skazujący jest podstawą do odwołania szefa urzędu.(an)